Skierowali już pismo do Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, administrującego miejskimi mieszkaniami, burmistrza Węgrowa oraz przewodniczącego Rady Miejskiej. O sytuacji bloku radni dyskutowali podczas styczniowej sesji. - Zwracamy się z prośbą do administracji o zainteresowanie się naszym budynkiem nie tylko wtedy, gdy dostarcza się lokatorom kolejne podwyżki czynszu i innych opłat - napisali mieszkańcy komunalnego bloku przy ul. Stadionowej 2. - Od lat administracja traktuje nas po macoszemu. Systematyczny wzrost 13% czynszu nie przekłada się na poprawę infrastruktury naszego bloku. Będąc klientami Spółdzielni Mieszkaniowej "Podlasianka", płacimy więcej niż inne wspólnoty za ogrzewanie mieszkań. Dodatkowo: brak ocieplenia ścian (ocieplono tylko szczyty), w znacznej części mieszkań (ponad 30-letnie) okna, pęknięte na klatkach i w piwnicach szyby, nieszczelne i wypaczone drzwi wejściowe, a przede wszystko brak wiatrołapów przy wejściach powodują dalszą utratę ciepła i wzrost kosztów. Czujemy się mieszkańcami II kategorii W takich warunkach oszczędność energii cieplnej jest iluzją. Niewiele daje system regulacyjny przy kaloryferach. Ciepło ucieka przez ściany i szpary w drzwiach i otworach okiennych, a na ścianach powstają wilgoć i grzyb. Nawet wymiana samych tylko okien nie zmieni tej sytuacji. W naszym bloku od wielu lat wadliwie zbudowany odpływ kanalizacji powoduje systematyczne zalewanie szambem piwnic. Wszelkie plany i działanie w tej sprawie ograniczają się do usuwania doraźnych skutków tych zalań - piszą mieszkańcy bloku. I podsumowują gorzko: - Czujemy się mieszkańcami II kategorii. Błędne koło Na sesji Rady Miejskiej dyrektor PGK, Edwin Salamon tłumaczył, że podwyżki czynszu, na które skarżą się mieszkańcy, mają wiele przyczyn. A ponieważ pieniędzy i tak brakuje, tworzy się błędne koło: - Dlaczego płacimy tyle za ciepło? Ponieważ bloki są nieocieplone? Dlaczego są nieocieplone? Bo jest za mało pieniędzy? Dlaczego jest za mało pieniędzy? Bo z czegoś trzeba dokładać do opłat za ciepło... I tak można powtarzać w kółko. Według PGK, obecne stawki czynszów nie pokrywają kosztów utrzymania. - Mam nadzieję, że w końcu dostaniemy dotację na wymianę okien w zasobach komunalnych. Może zaczniemy też docieplenia - przypuszczał dyrektor. Radny Tadeusz Kresa, który mieszka w bloku przy ul. Stadionowej 2, nie podpisał się pod pismem sąsiadów. Zwrócił uwagę, że postulaty mieszkańców zostały spisane "niezwykłą kulturą słowa". Gdyby bowiem dosłownie oddać nastroje domowników, pismo nie nadawałoby się do odczytania. - Blok jest z roku na rok coraz bardziej zaniedbywany - mówił radny. Jak stwierdził, mieszkańcy nie mają pretensji do nowego szefa PGK, kieruje on bowiem firmą krótko. - Przeciwnie, mieszkańcy mają nadzieję, że pan coś z tym blokiem zrobi - stwierdził radny. Żądaniom mieszkańców trudno się dziwić, zwłaszcza gdy, idąc do piwnicy, brodzą po kostki w tym, co wylewa się z szamba. - W całym bloku unosi się zapach jak w dworcowej ubikacji. Sama wymiana okien niewiele da. Blok trzeba ocieplić, zadbać, postawić wiatrołapy... - wyliczał radny. Zastrzegł, że dopóki jest radnym, nie będzie załatwiał swoich prywatnych interesów. Pismo mieszkańców zostało wysłane bez jego wiedzy. - Nie chcielibyśmy jednak, by blok zamienił się w slums - zakończył. Radny Jerzy Chodowski apelował do owego dyrektora PGK, by nie wyzbywał się odpowiedzialności za stan mieszkań komunalnych. - Mam nadzieję, że ten rok i następne lata przyniosą panu sukces. Bo pana sukces będzie sukcesem wszystkich ludzi, którzy mieszkają w zasobach komunalnych. To, co dotyczy bloku przy Stadionowej, dotyczy także innych bloków - mówił. - Tam mieszkają ludzie. Powinniśmy okazać im więcej troski. Powinna się ona przejawiać m.in. w zapisach budżetowych - przekonywał Jerzy Chodowski. Zdaniem radnego, miasto znacznie więcej wydaje np. na inwestycje kanalizacyjne i wodociągowe, niż na ochronę zasobów mieszkalnych. Radny Jerzy Szczęśniak, występując jako prezes SM "Podlasianka", zwrócił uwagę, że koszty ogrzewania w przeliczeniu na mieszkańców wypadają najdrożej w małych budynkach, właśnie takich, jak Stadionowa 2. Tłumaczył, że zarówno dyrektor PGK, jak i prezes Spółdzielni Mieszkaniowej, są dzisiaj jak kelner w restauracji: - Spełnimy każde życzenie, pod warunkiem, że zamawiający za nie zapłaci. Aby prowadzić właściwą gospodarkę mieszkaniową, mieszkańcy musieliby płacić znacznie więcej na fundusz remontowy. Mieszkania na sprzedaż Jak mówił burmistrz, Jarosław Grenda, blok przy ul. Stadionowej 2 znajduje się na liście zasobów komunalnych, które miasto zamierza sprzedać. Lokatorzy, którzy wykupią mieszkania, będą mogli bez żadnych obaw płacić na fundusz remontowy. Tym samym nakłady, które musiałoby ponieść miasto, zmniejszą się o kwoty, wniesione przez właścicieli. - Nie łudźmy się, że nagle radykalnie wzrosną nakłady na remonty - stwierdził burmistrz Jarosław Grenda. - Dlatego uważam, że nadszedł moment, by blok wystawić na sprzedaż, oczywiście dla obecnych najemców - zastrzegł. Dariusz Kuziak