Chodzi o tzw. przewoźników osób, którzy w ocenie licencjonowanych taksówkarzy w rzeczywistości prowadzą działalność taksówkową bez wymaganych, wydawanych przez miasto, licencji. Taksówkarze argumentowali, że przewoźnicy podszywają się pod licencjonowane taksówki, przez co m.in. skarb państwa ponosi straty finansowe. Z tymi zarzutami nie zgadza się Międzyzakładowa Organizacja Środowiskowa Przewoźników zrzeszona w OPZZ. Na zwołanej w środę po południu konferencji prasowej jej przedstawiciele argumentowali, że przewóz osób funkcjonuje zgodnie z prawem, powołując się przy tym na wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego z grudnia ub. roku. Ich zdaniem, problemy przewoźnikom osób stwarza wyłącznie stołeczny ratusz, który jest właścicielem Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego. Pod koniec lutego skierowali w tej sprawie pismo do rzecznika praw obywatelskich, w którym zwracają się o wystąpienie do urzędu miasta w sprawie ich dyskryminowania. Uważają, że dyskryminacja ta polega na zróżnicowaniu przedsiębiorców świadczących usługi przewozu indywidualnego w zakresie poruszania się niektórymi ulicami miasta, na przykład Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem, a także pasami ruchu wyznaczonymi m.in. dla autobusów. Jak mówił wiceprzewodniczący tej organizacji Leszek Pajka, przewóz osób pojawił się w Warszawie przed 2004 r. w związku z niewystarczającą liczbą licencji dla taksówkarzy. Argumentował, że przewoźnicy świadczą usługi lepiej od licencjonowanych taksówkarzy m.in. dlatego, że mają nowsze samochody, a większa konkurencja na rynku doprowadziła do obniżki cen przez niektóre korporacje taksówkowe. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: NIEZRZESZENI TAKSÓWKARZE DRENUJĄ PORTFELE LONDYŃSKIE TAKSÓWKI DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH SUROWSZE KARY ZA NAPAD NA TAKSÓWKARZA