Tajniacy mają za zadanie wmieszać się w tłum pątników i ich obserwować. Po co? - Chodzi o bezpieczeństwo, żeby np. nie padli ofiarą kieszonkowców albo werbowników z sekt - twierdzą policjanci. Pomysł wywołuje jednak kontrowersje. - To przypomina minione czasy, kiedy tajniacy chodzili na każdą pielgrzymkę, uważa ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego'. - Moim zdaniem, lepiej żeby pątnicy byli poinformowani o tym, że "na pokładzie" znajduje się policja, dodaje. Sami pielgrzymi przyznają, że pomoc policji przydaje się, ale... - Powinni być w mundurach i jechać radiowozem, uważa Renata Kindler, która od 15 lat chodzi na Jasną Górę. - Dobrze, że będą wyłapywać kieszonkowców, ale myśl o tym, że jest się ciągle pod obserwacją tajniaka, nie nastraja do modlitwy i zadumy. A przecież to główne cele pielgrzymki. - Zadaniem policjantów będzie zapewnienie bezpieczeństwa pielgrzymom aż do samej Częstochowy - mówi Agnieszka Hamelusz z komendy stołecznej. - Dzięki temu, że idą jako cywile, będą niewidoczni dla przestępców i będą mogli łatwiej działać, dodaje. Z Warszawy wyjdzie łącznie sześć pielgrzymek. O policyjną ochronę na trasie poprosiła jednak tylko jedna.