Uroczyste wydobycie dokumentu odbyło się w stołecznym Muzeum Wojska Polskiego. Butelkę z dokumentem zakopał w 1939 r. 13-letni wówczas Antoni Kiljanka. Dokument, który prawdopodobnie jest aktem kapitulacji, przekazał jego rodzinie porucznik Wojska Polskiego - jeden z obrońców Twierdzy Modlin. Prosił o ukrycie go w bezpiecznym miejscu. Antoni zwinął dokument i umieścił w butelce, którą następnie zakopał na terenie rodzinnej posesji. Po 70 latach o zakopanym dokumencie pracownicy muzeum dowiedzieli się od Edwarda Sputowskiego, nauczyciela z Radomia. Przedstawiciele placówki nawiązali wówczas kontakt telefoniczny z Antonim Kiljanką i 14 września 2009 roku pojechali razem z nim do Kurozwęk, gdzie udało się odnaleźć miejsce zakopania butelki i wydobyć cenne znalezisko, które następnie zostało przewiezione do Muzeum Wojska Polskiego. - Jak widzimy, dokument jest w bardzo złym stanie, który w chwili obecnej uniemożliwia nie tylko próby jego odczytania, ale nawet rozdzielenie poszczególnych kartek. Tego rodzaju warunki, w których był przechowywany - w nieszczelnie zamkniętej butelce, do której przez 70 lat dostawała się wilgoć, z pewnością spowodowały znaczne zniszczenie papieru. Jak duże straty poczynił czas i sposób przechowywania, okaże się dopiero po przeprowadzeniu szczegółowych badań - opowiadała dziennikarzom Joanna Ważyńska, kierownik Zakładu Konserwacji Zbiorów Bibliotecznych Biblioteki Narodowej, którego pracownicy będą uczestniczyć w próbach odczytania aktu. Dokument najpierw ma zostać przekazany do Laboratorium Biblioteki Narodowej, gdzie analizom mikroskopowym zostanie poddany stan papieru. - Ich celem będzie sprawdzenie czy papier jest na tyle odporny, by starać się go rozwinąć. Planujemy przeprowadzenie badań mikrobiologicznych i fizykochemicznych, które sprawdzą stan mechaniczny papieru, a później w zależności od ich wyniku grono specjalistów zdecyduje o dalszym losie dokumentu - mówiła Ważyńska. Jak zaznaczyła, po wstępnych oględzinach widać, że dokument jest bardzo kruchy, ale już sam fakt, że udało się go wydobyć w całości, nastawia optymistycznie. - Cudem jest, że dokument w ogóle przetrwał. Jeżeli uda nam się go rozwinąć, to możliwości jego odczytania będą uzależnione od tego, czy był to zapis maszynowy czy odręczny, ponieważ od tego zależy trwałość zapisu. Jeżeli papier uda się już rozdzielić, jest szansa na odczytanie choćby jego części - oceniła Ważyńska. Przyznała równocześnie, że jeżeli okaże się, iż dokument jest w wyjątkowo złym stanie i badacze nie zdecydują się na próbę jego rozwinięcia, zostanie odpowiednio zabezpieczony i trafi na ekspozycję, jako świadek epoki. - Być może w takiej sytuacji z czasem powstaną nowe technologie, które pozwolą na jego odczytanie - dodała Ważyńska. Twierdza Modlin, której akt kapitulacji może zawierać odnaleziony dokument, znajduje się u zbiegu Wisły i Narwi, ok. 30 km na północny-zachód od Warszawy. Uważana jest za jedną z największych i najlepiej zachowanych twierdz w Polsce. Pierwsze fortyfikacje na tym terenie powstały w czasie potopu szwedzkiego w 1655 r. Budowę twierdzy rozpoczęto z rozkazu Napoleona I. W latach 1807-1812 powstał jej zasadniczy zrąb, który później wielokrotnie był rozbudowywany. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Twierdza Modlin była ważnym garnizonem i magazynem. Znajdowała się tam m.in. Szkoła Podchorążych Broni Pancernych i Centrum Wyszkolenia Saperów. Pełniła też rolę poligonu fortecznego. We wrześniu 1939 r. garnizon twierdzy stanowiła początkowo 8 Dywizja Piechoty, później dołączyły do niej oddziały Armii Modlin. Stacjonował tam też sztab tej Armii. Wojska niemieckie podeszły pod twierdzę 10 września. Trzy dni później do obrońców dołączyli żołnierze z oddziałów Armii Łódź, dowodzonej przez gen. Wiktora Thommee, który objął dowództwo Obozu Warownego Modlin. Oblężenie przez przeważające siły niemieckie trwało dwa tygodnie. Twierdza, atakowana, ostrzeliwana i bombardowana z powietrza, skapitulowała 29 września 1939 r. - dzień po kapitulacji Warszawy.