Jak tłumaczy wiceszef Śląskiej Izby Aptekarskiej Stanisław Piechula, wiele aptek wystrzega się zamawiania droższych leków z hurtowni, jeśli nie ma pewności, że ktoś je kupi. A jeszcze w grudniu, wystając w długich kolejkach, ludzie porobili zapasy insuliny - mówi. Ponadto za leki refundowane aptekarz musi zapłacić pełną cenę w hurtowni (najtańsze insuliny to ok. 100 zł), a NFZ zwróci mu pieniądze dopiero po ostatecznym rozliczeniu, na które trzeba czekać 4-5 tygodni od wysłania faktury.