Najzdolniejsi uczniowie mają dostać wsparcie, a nauczyciele nauczą się, jak im pomagać. Bowiem nawet uczeń ze średnią 6,0 potrzebuje takiej samej pomocy jak ten z gorszymi wynikami - uważają pedagodzy. - Za mało poświęca się uwagi zdolnym uczniom. Są szkoły, które z nimi pracują, ale są takie miejsca, gdzie diamenty w ogóle nie są poszukiwane - mówi gazecie Aleksandra Kowalik, dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Wychowania MEN. Więcej przeczytasz na łamach "Rzeczpospolitej". RAPORT SPECJALNY: MATURA 2010 ZOBACZ NASZ RAPORT: SZEŚCIOLATKI DO SZKOŁY