Nauczyciele - pisze "Metro" - mimo sugestii MEN postanowili nie uczyć dzieci patriotyzmu i wartości rodzinnych. Tyle pieniędzy na zajęcia pozalekcyjne do szkół nie trafiło jeszcze nigdy - w ramach rządowego programu wyrównywania szans edukacyjnych kuratoria mogły rozdysponować 75 mln zł. W wakacje trwały konkursy, w których o dofinansowanie mogły startować samorządy i organizacje pozarządowe. Co zaproponowali nauczyciele? Przede wszystkim zajęcia sportowe i artystyczne - kółka malarskie, teatralne. W szkołach ponadgimnazjalnych dominują zajęcia z przedsiębiorczości i informatyki, nie brakuje też projektów związanych z ekologią - podaje dziennik. - Cieszymy się, że nie zabrakło pomysłów niecodziennych. Dofinansowaliśmy np. zajęcia dogoterapii i hipoterapii" - mówi Piotr Zaczkowski ze śląskiego kuratorium. Odetchnęli ci, którzy bali się, że szkoły zbyt dosłownie potraktują zalecenia MEN - ówcześnie pod rządami Romana Giertycha. Jego zastępczyni Sylwia Sysko-Romańczuk mówiła bowiem: "Podczas wszystkich zajęć pozalekcyjnych - z baletu, sportu czy informatyki - należy przemycać treści wychowawcze i uwypuklać je na każdym kroku" - przypomina gazeta. - Gdybyśmy popadli w paranoję i zbytnio przejęli się sugestiami MEN, stracilibyśmy wielką szansę - mówi pedagog w jednej z podwarszawskich podstawówek Maryla Kacprzyk. "Dzieci garną się do ciekawych zajęć, które rozwijają ich pasję i zainteresowania. Nie lubią nudnych pogadanek" - dodaje. Niestety, nawet 75 mln to w skali kraju ciągle za mało. Specjaliści podkreślają, jak ważne są zajęcia pozalekcyjne dla rozwoju dzieci. - Mogą wtedy rozwijać swoje talenty i poszerzać zainteresowania, na co w normalnym szkolnym toku nauki nie mają szans" - mówi prof. Krzysztof Kruszewski z UW. "Te 75 mln zbyt wiele nie zmieni, ale to krok w dobrym kierunku" - podkreśla rozmówca "Metra".