- Na ten moment czekaliśmy od wielu, wielu dni. Tomek jest w pełni obudzony, nawiązuje z nami kontakt, został odłączony od respiratora i oddycha samodzielnie. Jego stan się poprawia z godziny na godzinę - powiedziała dr Pietraszek-Jezierska kierownik oddziału pooperacyjnego Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) w Międzylesiu. Zastrzegła, że chłopiec wymaga jeszcze rehabilitacji i odpoczynku, musi nabrać sił, ale "wszystko zmierza ku dobremu". Ponad dwa tygodnie temu, w nocy z 10 na 11 sierpnia, sześcioletni Tomek w stanie ciężkim został przetransportowany helikopterem do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Okazało się, że obserwowane u niego wymioty, brak łaknienia i zaburzenia świadomości są objawami zatrucia muchomorem sromotnikowym, który trzy dni wcześniej podali mu nieświadomie z innymi grzybami rodzice. Chłopiec wymagał przeszczepu wątroby, gdyż jego własna została uszkodzona przez toksynę muchomora. Przeszczep uratował dziecku życie Ponieważ nikt z jego krewnych nie mógł zostać dawcą, Tomek czekał na przeszczep 6 dni. Przez ten czas utrzymywano go w śpiączce farmakologicznej i poddawano dializom albuminowym techniką MARS, by eliminować toksyny nie do końca metabolizowane przez niewydolną wątrobę. Przeszczep wykonano 17 sierpnia. Dawcą został 25-letni mężczyzna, który zginął w wypadku drogowym. W miniony wtorek lekarze przeprowadzili u chłopca zabieg zamknięcia powłok brzusznych. Aż do dzisiejszego dnia nie było z nim kontaktu. - Chłopiec jest jeszcze słaby i nie ma siły, ale odpowiada logicznie na pytania, nawiązuje kontakt z mamą, rozgląda się po sali - powiedziała dr Pietraszek-Jezierska. Jak dodała, dopóki Tomek nie odzyskał w pełni świadomości, były obawy, że jego mózg uległ uszkodzeniu. - Teraz widzimy już, że nie ma żadnych problemów - zaznaczyła. Według niej, przebudzenie dziecka nie ma związku z wczorajszą operacją zamknięcia powłok brzusznych. - Po prostu, minął kolejny dzień naszej pracy nad Tomkiem, kolejny dzień jego walki z chorobą i wreszcie chłopiec nawiązał z nami kontakt, otworzył oczy i zaczął samodzielnie oddychać - wyjaśniła. Nawiązuje kontakt z mamą i samodzielnie oddycha Jak oceniła specjalistka, jutro lub pojutrze chłopca będzie można przenieść do Kliniki Chirurgii i Transplantologii CZD pod bezpośrednią opiekę prof. Piotra Kalicińskiego i jego zespołu. Najwcześniej za kilka tygodni będzie go można wypisać do domu i skierować pod opiekę poradni. Jak powiedział prof. Kaliciński, rehabilitacja Tomka będzie polegała na powolnym usprawnianiu go pod względem oddechowym i ruchowym. Chłopiec będzie też pod opieką psychologa. - Te dwa tygodnie na pewno się odbiły na stanie jego odżywienia. Obecnie chłopiec jest odżywiany dożylnie. Ale jutro, pojutrze zaczniemy mu dawać powoli pić i stopniowo wdrażać żywienie doustne. Teraz jego powrót do zdrowia powinien nabrać przyspieszenia - wyjaśnił prof. Kaliciński. Równolegle chłopiec będzie otrzymywał leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu, jak również antybiotyki, które mają go chronić przed zakażeniami. - Jest to kompleksowe postępowanie, które ma go przywrócić do normalnej egzystencji - powiedział prof. Kaliciński. Tomek będzie musiał przez całe życie przyjmować leki Dr Pietraszek-Jezierska przypomniała, że Tomek, podobnie jak inne osoby po przeszczepach, będzie musiał już przez całe życie przyjmować leki immunosupresyjne i być pod stałą opieką transplantologów, gastrologów, a w życiu dorosłym - internistów. Przez całe życie będzie mu również towarzyszyło zagrożenie zakażeniem. - Przyjmując leki immunosupresyjne pacjent ma upośledzoną odporność i banalne przeziębienie, którego zdrowi ludzie nawet by nie zauważyli, dla niego może się okazać groźne dla życia - wyjaśniła. Lekarze z CZD podkreślają, że przypadek Tomka zwiększył pozytywne nastawienie społeczeństwa do przeszczepów. Coraz więcej osób deklaruje, że chce podpisać oświadczenie woli dotyczące zgody na pobranie ich narządów po śmierci.