Oświadczenie przekazane w poniedziałek ma związek z publikacją poniedziałkowego "Życia Warszawy". Gazeta donosi, że funkcjonariusze dostali nowe zlecenie: mają pilnować biura posła Rafała Trzaskowskiego z PO. Jak czytamy w "ŻW", w biurze polityka tłumaczą to zerwaniem przez kogoś szyldu znad wejścia. Zgłosili to na policję. Ale strażnicy - jak pisze gazeta - zastanawiają się: "może posłowie powinni wynająć prywatne firmy ochroniarskie do pilnowania swoich biur, jeśli czują się zagrożeni, a nie obarczać tym nas"? Szefowa biura Trzaskowskiego tłumaczy jednak: "Jedyne co jako dyrektor biura zrobiłam, to zawiadomiłam Komendę Rejonową Policji o zniszczeniu mienia, po tym jak po raz piąty zerwany został szyld zewnętrzny z informacją o tym, na którym piętrze oraz w jakich godzinach funkcjonuje biuro. Moje zawiadomienie wynikało także z faktu, iż po łódzkiej tragedii policja w czasie wizyty w biurze poselskim rekomendowała zgłaszanie wszelkich nietypowych wydarzeń". Cytowana przez "Życie Warszawy" rzeczniczka SM Monika Niżniak wyjaśnia, że to na wniosek policji strażnicy kontrolują okolicę biura europosła, ale zapewnia, iż nie ma tam stałego posterunku. Straż została zobowiązana do wpisania tego rejonu jako miejsca zagrożonego i objęcia go nadzorem. - Jednocześnie straż została zobowiązana do pisemnego powiadomienia policji z przebiegu przeprowadzonych kontroli. Założona więc została tzw. karta kontroli miejsca zagrożonego. Miejsce to jest częściej, podkreślam rotacyjnie, kontrolowane przez patrole. Po upływie 2 tygodni, jeśli odnotowany jest spadek liczby zdarzeń negatywnych lub stwierdza się ich brak, zamykana jest karta kontroli - wyjaśnia Niżniak.