Zdaniem Eichelbergera, świadków środowego ataku młodego mężczyzny na przystanku tramwajowym w Warszawie najprawdopodobniej ogarnął właśnie paraliżujący strach. Dlatego nie byli w stanie udzielić pomocy funkcjonariuszowi policji, który starał się powstrzymać agresora. Policjant w czasie starcia został śmiertelnie zraniony nożem. - To jest stan podobny do tego, jaki ogarnia nas czasem we śnie. Czujemy takie ciężkie nogi lub mamy bezwładne ręce i nie możemy podjąć działania - tłumaczył psycholog. Jak mówił, to typowa reakcja na skrajnie niebezpieczną sytuację. - Ten napastnik musiał zachowywać się bardzo agresywnie, sprawiać wrażenie nieobliczalnego i zdecydowanego na wszystko, był też pijany - dodał. Taka postawa wywołuje w ludziach przekonanie, że napastnika nie da się powstrzymać. Przekonanie to niekiedy umacniają media lub np. kinowe wizerunki przestępców. - Media często nagłaśniają zdarzenia kryminalne i rozdmuchują wizerunek przestępcy, niby go piętnując, ale mimochodem gloryfikując. W wielu filmach prezentowani są psychopaci, całkowicie nastawieni na agresję. Ktoś taki może sprawiać wrażenie monstrum, którego nie można pokonać. To wzmacnia w ludziach obawę przed interwencją w sytuacji zagrożenia - podkreślił Eichelberger. Jego zdaniem, nie bez znaczenia jest też obawa przed prawnymi konsekwencjami ewentualnej interwencji. - W Polsce zaczynamy mieć do czynienia ze zjawiskiem podobnym do tego, które od dawna obecne jest w USA i niektórych krajach Europy Zachodniej, czyli z dyktaturą prawników. Ludzie obawiają się, że jeśli włączą się w czyjś konflikt, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Policjant, który walczył z napastnikiem, był w cywilu. Ludzie mogli nie mieć jasności, kto bierze udział w tym zdarzeniu - dodał psycholog. Tymczasem, jak mówił, włączenie się innych osób w tego typu starcie może całkowicie zmienić układ sił - bandyta, który ma przeciwko sobie więcej niż jednego przeciwnika - przestaje czuć się panem sytuacji i może zaprzestać ataku. Wymaga to jednak od spokojnych na co dzień ludzi podjęcia agresywnego działania. - Agresja nie jest czymś, co trzeba ludziom całkowicie wyłączać. Umiejętność agresywnego zachowania jest czasem niezbędna, kiedy trzeba się obronić lub pomóc osobie w potrzebie - podkreślił Eichelberger. Jak dodał, na takie sytuacje może przygotowuje np. uprawianie sportów walki. Taki trening taje pewność siebie i świadomość własnej siły. Można wtedy w sytuacji stresowej opanować się i właściwie zareagować.