Poza trującą substancją skradziono im także sprzęt biurowy i część wyposażenia pracowni. Metalowa puszka z cyjankiem miała angielskie napisy ostrzegające przed wyjątkowo niebezpieczną zawartością. - Puszka była przechowywana w specjalnej szafie metalowej z napisem substancje chemiczne i toksyczne - powiedziała sieci RMF FM przedstawicielka policji, Agnieszka Gołąbek. Włamywacze wynieśli z zakładu całą szafę, dlatego nie jest pewne, czy złodzieje mieli świadomość co kradną. Być może liczyli na to, że w środku znajdą pieniądze. Do poszukiwań oprócz miejscowej policji włączył się wydział kryminalny Komendy Wojewódzkiej Policji w Warszawie. Do podobnej kradzieży doszło w sierpniu zeszłego roku we Włocławku. Z jednej z tamtejszych przychodni skradziono prawie pół kilograma cyjanku. Niebezpieczną truciznę znaleziono jeszcze tego samego dnia. Kilogram cyjanku potasu wystarczy, by otruć około pięć tysięcy osób - szacują specjaliści z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Taką ilość trucizny skradziono z zakładu w Sulejówku. - Dawka śmiertelna dla człowieka, to trzy miligramy cyjanku na kilogram masy ciała. Szacuje się, że przeciętny człowiek waży 70 kilogramów - kilogram trucizny wystarczy więc do otrucia około pięciu tysięcy osób - powiedziała dzisiaj PAP Anna Obolewicz, główny specjalista ds. ratownictwa chemicznego w Komendzie Głównej PSP. Podkreśliła, że cyjankiem można zatruć się nie tylko poprzez jego spożycie (w płynach lub w postaci sypkiej), ale również poprzez dotykanie trucizny lub wdychanie jej oparów.