Do rekordu sprzed ponad dekady, kiedy kredyty na naukę dopiero się pojawiły, jeszcze co prawda daleko (w 1998 roku złożono aż 109 tys. wniosków), ale widać, że w końcu coś drgnęło. W ubiegłym roku akademickim przyznano ich kilkanaście tysięcy, z najnowszych danych Banku Gospodarstwa Krajowego, który nadzoruje udzielanie studenckich pożyczek, wynika, że jest znacznie lepiej. Do 15 listopada (taki był termin składania podań o przyznanie kredytu na rok akademicki 2009/2010) do banków wpłynęło niemal 23,5 tys. studenckich wniosków. To prawie o połowę więcej niż przed rokiem. Według gazety, wzrost liczby wniosków to nie zasługa przepisów, uproszczonych jesienią przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (po zmianach państwo będzie mogło poręczyć nawet do 100 proc. pożyczki, potrzeba też będzie mniej zaświadczeń), bo one zaczną obowiązywać dopiero w tym roku. Studenci uważają, że to ich zasługa, bo szeroko reklamowali kredyty wśród kolegów. Więcej w środowej publikacji "Metra".