- To efekt kilkumiesięcznych działań operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, we współpracy z amerykańskimi służbami DEA. Anaboliki trafiały do konkretnych odbiorców w USA i Kanadzie, ale nadawcy przesyłek zawsze byli fikcyjni - powiedziała rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału SG Agnieszka Golias. Z informacji SG wynika, że pierwsze paczki z anabolikami ujawniono wiosną 2011 roku w terminalu pocztowym w Warszawie. "W sumie było ok. 1,5 tysiąca przesyłek; każda z nich zawierała od kilku do kilkudziesięciu sztuk farmaceutyków. Wartość takiej przesyłki wynosiła od 1 tys. do 10 tys. zł. Na znaczki pocztowe handlarze wydali ok. 47 tys. zł" - powiedziała Golias. Jak ujawniła, funkcjonariusze Straży Granicznej, przy współpracy z Centralnym Biurem Śledczym, zatrzymali w ubiegłym tygodniu dwóch 30-letnich Polaków - jednego z nich ujęto w urzędzie pocztowym w Warszawie podczas nadawania przesyłek. W jego samochodzie było ponad 7,2 tys. tabletek, prawie 19 tys. fiolek oraz ponad 5,4 tys. saszetek o łącznej wartośi ok. 47 tys. zł. W warszawskim mieszkaniu, które było miejscem produkcji i magazynowania anabolików, zabezpieczono ponad 666 tys. tabletek, 19 tys. fiolek, 5,5 tys. ampułek. Ich szacowana wartość to 6 mln zł - powiedziała Golias. Jak dodała, w mieszkaniu oprócz gotowych leków była też linia produkcyjna do dawkowania, pakowania i metkowania produktów, wyciskarka do tabletek, maszynka do nabijania numerów seryjnych, pudełka i etykiety oraz waga laboratoryjna. Anaboliki były wysyłane za granicę jako produkty różnych firm. Produkowane przez mężczyzn anaboliki mogły zagrażać zdrowiu i życiu osób je zażywających. - Straż Graniczna w toku prowadzonego śledztwa przedstawiła podejrzanym w sprawie mężczyznom 76 zarzutów. Planowane są kolejne zatrzymania, zarówno w kraju jak i za granicą - powiedziała Golias.