Protesty w kraju trwają od 22 października br., gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Sobotnia demonstracja (28 listopada) odbyła się w 102. rocznicę uzyskania przez Polki praw wyborczych. Na ul. Waryńskiego w Warszawie, po ogłoszeniu przez Martę Lempart zakończenia manifestacji, policja zaczęła otaczać jej uczestników kordonem. Niektórzy, by uciec, zdecydowali się przeskoczyć przez płot, za którym znajduje się Wydział Inżynierii i Chemii Procesowej Politechniki Warszawskiej. Widząc to, funkcjonariusze wkroczyli z pałkami i miotaczami gazu na teren uczelni. "Należy przypomnieć, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje uczelniom wyższym autonomię na zasadach określonych w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Zapisy tej ustawy mówią, że służby państwowe odpowiedzialne za utrzymanie porządku publicznego i bezpieczeństwa wewnętrznego mogą wkroczyć na teren uczelni wyłącznie w dwóch przypadkach: na wezwanie rektora lub w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia ludzkiego, lub klęski żywiołowej. Według naszej wiedzy nie zachodziła żadna z tych okoliczności, czyli incydent miał charakter nieuprawnionego wtargnięcia" - piszą władze Politechniki Warszawskiej. I dodają: "Wydarzenie przyjęliśmy z wielkim niepokojem, bowiem takich aktów naruszenia autonomii uczelni nie notowaliśmy od wielu dekad". Jak informuje uczelnia w oświadczeniu, rektor skierował pismo do Komendanta Stołecznego Policji, w którym wzywa do "przedstawienia okoliczności podjęcia przez służby akcji na terenie Uczelni, wyjaśnienia przyczyn incydentu i do zapewnienia, że w przyszłości nie dojdzie do podobnych zdarzeń". Pełne stanowisko Politechniki Warszawskiej można znaleźć TUTAJ. Komentarz z Komendy Stołecznej Policji Do sprawy odniósł się w poniedziałek wieczorem rzecznik KSP, nadkom. Sylwester Marczak. - Szanujemy autonomię każdej uczelni, w tym Politechniki Warszawskiej. Tym bardziej, że wśród naszych funkcjonariuszy również są jej absolwenci, wykonujący wzorowo swoje zadania - podkreślił. - W tym przypadku mamy do czynienia z działaniami dynamicznymi policjantów. Biegli oni za osobami, które wcześniej znieważyły policjantów. W momencie, gdy funkcjonariusze zostali poinformowani o tym, że jest to teren uczelni, opuścili jej plac - wyjaśnił. Jak zaznaczył, informacja ta znalazła się także w meldunku sporządzonym po działaniach. - Funkcjonariusze ci nie pełnią na co dzień służby w Komendzie Rejonowej Policji Warszawa 1. Oznacza to, że najzwyczajniej w świecie nie muszą oni znać topografii miasta - zauważył rzecznik KSP.