Co najgorsze, stało się tak mimo ogłaszanych wcześniej prognoz - od kilku dni synoptycy ostrzegali przed obfitymi opadami na Mazowszu. Reporterka radia RMF FM dopytywała, dlaczego w stolicy - tak jak w kilku innych miastach - nie wprowadzono zakazu wjazdu tirów. Stołeczna policja tłumaczyła się tym, że zatrzymanie ciężarówek przed Warszawą sparaliżowałoby nie tylko miasto, ale całe województwo. Nie spisały się także władze samorządowe, które powinny akcję koordynować. W urzędzie kierowanym przez Hannę Gronkiwicz-Waltz dziennikarka radia RMF FM usłyszała jedynie, że prezydent nie ma nic do powiedzenia, bo jest to sprawa Zarządu Dróg Miejskich. W ZDM reporterkę RMF FM odesłano do miejskiego sztabu kryzysowego, bo to on powinien podjąć odpowiednie decyzje - argumentowano. Ale sztab w ogóle się nie zebrał, bo - jak tłumaczono - nie było takiej potrzeby. Z biura odesłano więc dziennikarkę do stołecznego inżyniera ruchu, który również mógłby mieć coś do powiedzenia. Ale tam reoprterka radia RMF FM usłyszała, że to bzdura, bo jedynym decydentem jest prezydent miasta. Gdy próbowała tłumaczyć, że urzędnicy prezydenta odsyłają ją właśnie w to miejsce, w słuchawce zapadła cisza...