Sieć miejskich ładowarek ma być zachętą do przesiadania się do bardziej ekologicznych pojazdów. Jednak na razie po Warszawie jeździ tylko kilka sztuk samochodów elektrycznych i to przerobionych samodzielnie przez ich właścicieli. Przedstawiciele pruszkowskiej fabryki Impact Automotive Technologies, produkującej trójkołowe autka miejskie revolt, którzy lada moment rozpoczną sprzedaż, przyznają, że ich głównym rynkiem zbytu nie będzie Polska, tylko kraje Europy Zachodniej. Obecnie samochody elektryczne mają niewielki zasięg i trzeba je stosunkowo długo ładować. W zależności od tego, jakie baterie są w środku, od czterech do nawet dziesięciu godzin. W miejskich punktach ładowanie będzie szybsze. Kwadrans wystarczy na naładowanie 80 proc. baterii. Płacić będzie się kartą. Niewiele, bo auta na prąd mają tę zaletę, że za 100 km, w zależności od stawki za kilowatogodzinę, płacimy ok. 3 zł.