Na początku roku wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski porozumiał się w tej sprawie z dyrektorami wszystkich dziesięciu placówek, które posiadają takie oddziały. Jak poinformował w środę na konferencji prasowej pełnomocnik wojewody mazowieckiego ds. ratownictwa medycznego Michał Borkowski, w ubiegłym miesiącu najwięcej pacjentów przyjęto do szpitala przy ul. Barskiej (1045), Bielańskiego (931) oraz przy Lindleya (910). Najmniej do placówki w Międzylesiu (293), na Solcu (398) i przy ul. Wołoskiej (558). Pełnomocnik wojewody mazowieckiego ds. ratownictwa medycznego powiedział, że poprawiła się sytuacja zespołów karetek przewożących pacjentów z urazami ortopedycznymi, ponieważ od 1 lutego pracują oni w swoich rejonach, a nie tak jak dotychczas, na terenie całej Warszawy. Jak dodał, rozważana jest zmiana granic tych rejonów, tak aby odciążyć te szpitale, które przyjmują najwięcej pacjentów z urazami ortopedycznymi. - Na razie jest za wcześnie, aby mówić o skutkach finansowych wprowadzonych zmian - zastrzegł Borkowski. Dotychczas w Warszawie obowiązywał grafik dyżurów szpitali przyjmujących pacjentów z urazami - dyżurowały dwa szpitale - a jeszcze w ubiegłym roku był to jeden szpital. Zdarzało się, że na założenie gipsu trzeba czekać kilka godzin, a dowiezienie w czasie szczytu komunikacyjnego osoby, która uległa urazowi np. w południowej części miasta do dyżurującej np. na północy placówki, mogło zająć nawet kilka godzin. Zdarzało się też, że pacjenci byli odsyłani ze szpitala do szpitala, bo akurat dana placówka nie miała dyżuru. Na początku roku wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski tłumaczył, że taki system dyżurowy był wbrew ustawie o ratownictwie medycznym, która mówi o dowiezieniu chorego do najbliższej placówki. Taka zasada obowiązuje już w większości szpitali w Polsce, Warszawa była - według Kozłowskiego - jednym z ostatnich miast, w których działał system dyżurowy.