Pielęgniarki zatrudnione w IPiN domagają się podwyżek płac i od wtorku biorą urlopy na żądanie. Pracują jedynie siostry oddziałowe. - Brakuje nam pielęgniarek, dlatego wstrzymaliśmy przyjęcia pacjentów na psychiatrię i na neurologię. Chodzi nam o bezpieczeństwo chorych i renomę naszego Instytutu - powiedziała Meder. - Pacjenci przebywający obecnie na oddziałach mają zapewnioną opiekę na noc i na jutro. Co będzie dalej, nie wiemy. Jutro rano ma odbyć się spotkanie dyrekcji z pielęgniarkami, mamy nadzieję, że uda się doprowadzić do porozumienia - dodała wicedyrektor warszawskiego IPiN. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, kiedy przyjęcia chorych zostaną wznowione. Dyrektor Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego Katarzyna Paczek powiedziała w czwartek , że według dyrekcji Instytutu "zamieszanie związane z brakiem pielęgniarek" może potrwać do siedmiu dni. Dyrektor IPiN, prof. Danuta Ryglewicz, mówiła w środę, że Instytut nie ma dodatkowych pieniędzy na podwyżki. Zapowiedziała, że dyrekcja szpitala "będzie próbować rozmawiać". - Podczas strajków w roku 2007 ówczesny minister zdrowia Zbigniew Religa zapowiadał wzrost kontraktów o 20 proc. Na początku stycznia ubiegłego roku, mając na względzie wzrost środków, zaplanowaliśmy podwyżki. Ale kontrakty wzrosły nie o 20 proc, ale o 7 proc. i nie było wzrostu kontraktu na jesieni - powiedziała Ryglewicz. Z kolei przewodnicząca zakładowej organizacji związkowej Teresa Kolado podkreślała w rozmowie, że w 2008 r. dyrekcja podpisała porozumienie z pielęgniarkami, ale go nie dotrzymała. Wyjaśniła, że porozumienie dotyczyło podwyżki pensji pielęgniarek o ok. 1 tys. zł. - Dostałyśmy podwyżki o około 460 zł w styczniu ubiegłego roku, miałyśmy dostać resztę od października ubiegłego roku, po wrześniowych negocjacjach - powiedziała. W Instytucie Psychiatrii i Neurologii zatrudnionych jest około 260 pielęgniarek. Ponad połowa z nich należy do zakładowej organizacji związkowej.