W sobotę przypada 10. rocznica protestu członków tego ruchu w Pekinie. Świece, znicze, kwiaty i kilkanaście tablic informujących o tym, czy jest Falung Gong, jak też o prześladowaniach stosowanych wobec jego zwolenników i portrety ofiar ustawiono przed siedzibą ambasady chińskiej. Ruch Falun Gong (zwany także Falun Dafa) powstał w 1992 roku. Jest mieszanką taoizmu, buddyzmu i tradycyjnych chińskich ćwiczeń fizycznych. Polega na ćwiczeniu medytacji w ruchu, zakłada respektowanie zasad prawdy, życzliwości i tolerancji. Szacuje się, że ma w Chinach kilkadziesiąt milionów zwolenników. 25 kwietnia 1999 roku ok. 10 tys. zwolenników Falun Gong stało w milczeniu wokół siedziby władz partii komunistycznej i rządu w Pekinie. Trzy miesiące później władze ChRL uznały Falun Gong za szkodliwą sektę i ją zdelegalizowały. Rozpoczęły się masowe prześladowania członków ruchu - odnotowano śmiertelne pobicia; wiele osób aresztowano. Niektórzy zostali skazani w procesach na karę więzienia. Wiele osób skierowano na "reedukację" w obozach pracy, bo to kara administracyjna nie wymagająca wyroku. - W chińskich obozach pracy oraz w więzieniach pozostają setki tysięcy, jeśli nie miliony osadzonych - ocenia Tomasz Kowalski z Polskiego Stowarzyszenia Falun Dafa, które jest inicjatorem stołecznej akcji. Jak wyjaśniają organizatorzy, "pokojowy apel" zorganizowano by przypomnieć o ludziach, którzy doznają w Chinach krzywd za wytrwałość w swoich przekonaniach. To także forma nagłośnienia represji wobec Falun Gong. W Honkongu z żądaniem skończenia przez Pekin z represjami wobec Falun Gong wystąpiło w sobotę ok. 700 osób, które przeszły ulicami przy dźwiękach bębnów. Podobna demonstracja odbyła się w także m.in. w Tajpej. W Pekinie w związku z rocznicą zmobilizowano dodatkowe siły policyjne w rejonie siedziby władz.