Jak dodała, służby miejskie uprzątnęły teren w piątek wieczorem, ruch samochodowy i tramwajowy wznowiono po godz. 21. Obecnie wyłączony z użytkowania jest jeden przystanek na pl. Konstytucji, skąd wyruszał "Marsz Niepodległości". Kłąb poinformowała, że dokładne straty w mieniu miasta mają być znane po weekendzie. Są one wciąż szacowane przez służby miejskie - Zarząd Oczyszczania Miasta, Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami, Zarząd Terenów Publicznych, Zarząd Transportu Miejskiego i Zarząd Dróg Miejskich. Zniszczone zostały kosze na śmieci, ławki i sygnalizatory świetlne. Uczestnicy zamieszek wyrywali też płyty chodnikowe i wybijali szyby na przystankach. Do pierwszych incydentów doszło w piątek po godz. 12 na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Zatrzymano grupę około 100 osób. Do poważniejszych starć doszło przed godz. 15. w rejonie Placu Konstytucji przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielający ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu. Po godz. 17 marsz tam rozwiązano. Policję atakowano kamieniami, petardami, kostką brukową i butelkami. Rzucano petardy pod zaparkowane samochody. Agresja napastników kierowała się także na media: pobito fotoreportera, na Placu Na Rozdrożu spalono dwa samochody grupy TVN; uszkodzono także wozy Polsatu, Polskiego Radia i innych mediów. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego.