Zdaniem Jerzego Treli, Tym to człowiek "o nieprzeciętnej inteligencji". Andrzej Wajda tak wspomina pierwsze spotkanie z Tymem: "Po raz pierwszy ujrzałem go przed 40 laty w niepowtarzalnym programie, kiedy w aktorskim bufecie STS-u wszedł na maleńką estradkę ubrany w krawat, białą koszulę, marynarkę - jakby miał zaprezentować coś bardzo uroczystego - po czym wniósł miednicę, zdjął krawat, zdjął marynarkę, zdjął koszulę, wyprał koszulę, włożył koszulę, włożył krawat, włożył marynarkę i wyszedł". Tym urodził się w 1937 roku w Małkini. W 1953 roku rozpoczął studia na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej, ale został stamtąd relegowany. Potem przez jakiś czas pracował jako robotnik w warszawskich zakładach "22 Lipca", studiował w stolicy na Wydziale Przetwórstwa SGGW oraz na wydziale rysunku i prac ręcznych studium nauczycielskiego a także, ponownie, na Wydziale Chemii PW. Dorabiał jako szatniarz i bramkarz w warszawskim klubie studenckim Stodoła. W 1958 roku dostał się na Wydział Aktorski warszawskiej PWST. O tym, jak znalazł się w szkole teatralnej, opowiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" ("Rz" nr 152, 2006): - W 1957 roku pracowałem w klubie studenckim Stodoła. W szatni albo przy drzwiach. Któregoś dnia przyszedł tam Robert, mój dawny kolega ze szkoły średniej. On już był w życiu ustawiony, miał etat w radiu i kontakty z aktorami, a ja ciągle szukałem swojej drogi. (...) Był z kolegą i dwiema panienkami. (...) Zaprosił mnie do swojego stolika. Ten drugi mężczyzna to był Józef Para, aktor, wtedy bardzo znany. "Co u ciebie?" Powiedziałem o swoich kłopotach i o tym, że chcę zdawać do Łodzi, na wydział włókna. A on na to: "Będziesz miał napisane w dowodzie: zawód - inżynier. Przecież to wstyd!. - A kim mam być?. - Aktorem. Jesteś pięknym, wysokim chłopakiem, masz wspaniałe włosy. Józek, co ty na to? - zwrócił się do Pary. - No, czemu nie - potwierdził Para. Dziewczyny też z aprobatą kiwały głowami" - opowiadał Tym. - W tamtej chwili, przy tym stoliku w Stodole - o czym wtedy nie wiedziałem - decydowało się moje życie. Robert dał mi wizytówkę. W tamtych czasach on miał wizytówkę! Następnego dnia zaprowadził mnie do szkoły teatralnej, poznał ze swymi kolegami, studentami. Powiedział: Przygotujcie go tak, żeby zdał na wydział aktorski. I oni mnie przygotowali: Baśka Madejczyk, Andrzej Juszczyk, Romek Wilhelmi. Znali upodobania profesorów, więc zrobili to bardzo skutecznie" - wspominał w wywiadzie dla "Rz". Studia w szkole aktorskiej przerwał w 1960 roku. Związał się wówczas ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS). Współpracował też z kabaretem "Dudek" Edwarda Dziewońskiego - dla "Dudka" napisał m.in. słynny "Ucz się, Jasiu" (znany też jako "...wężykiem"). W latach 70. rozpoczął współpracę ze Stanisławem Bareją, której efektem był kultowy dziś "Miś" (1981), pierwszy film o przygodach Ochódzkiego. Prezes klubu Tęcza, znów grany przez Tyma, powrócił w "Rozmowach kontrolowanych" Sylwestra Chęcińskiego (1991) i w "Rysiu" (2007), którego wyreżyserował sam Tym. U Barei zagrał również w: "Nie ma róży bez ognia" (1974), "Niespodziewanie spokojnym człowieku" (1975) i "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (1978). Wystąpił też w "Przygodach psa Cywila" Krzysztofa Szmagiera (1971) i kultowym już "Rejsie" Marka Piwowskiego (1970). Jest współautorem scenariuszy do "Rozmów kontrolowanych", "Misia", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" i "Bruneta wieczorową porą", oraz autorem sztuk teatralnych - m.in. "Rozmów przy wycinaniu lasu". "Skąd on to wszystko wie?, dziwią się czasem niektórzy trafności obyczajowych obserwacji Tyma - napisano w tym roku na łamach tygodnika "Polityka" (6 lutego 2007). - Po Warszawie chodzi ze wzrokiem wbitym w chodnik, nie rozgląda się, nie bywa. Na ulicy, z plecakiem, w sportowej kurtce i takich samych butach, wygląda jak turysta. Nienawidzi miasta, jest człowiekiem stamtąd. Jak tylko może, ucieka do siebie, na suwalską wieś, nad Wigry. (...) Zawsze ma przy sobie notesik, na wypadek, jak przyjdzie do głowy jakieś dobre sformułowanie lub obserwacja. A obserwatorem jest niezwykle uważnym. Ma to od dziecka. Narysował laurkę z portretem babci, zanim ją wręczył, babci wyskoczył pryszcz - natychmiast uaktualnił swoje dzieło" - czytamy w "Polityce".