Jak poinformował w poniedziałek dyrektor oddziału zarządzania kryzysowego w płockim Urzędzie Miasta Jan Siodłak, zator lodowy na Wiśle, mierzący początkowo około 9 km, zmniejszył się w ostatnich dniach o około 2 km i skuwa rzekę na odcinku od Płocka do miejscowości Murzynowo. W Płocku obowiązuje nadal, wprowadzony tam jeszcze 28 grudnia 2009 r. alarm przeciwpowodziowy. Według Siodłaka poziom Wisły w poniedziałek przed południem w Płocku w rejonie ujęcia wody dla PKN Orlen spadł poniżej stanu alarmowego, obniża się też poziom rzeki przy tzw. bramie przeciwpowodziowej, jednak stan alarmowy jest tam wciąż przekroczony o 12 cm, natomiast stosunkowo wysoki poziom Wisły utrzymuje się jeszcze w dzielnicy Płocka - Borowiczki, gdzie stan alarmowy przekroczony o 110 cm. Pracujące na wysokości Dobrzynia n. Wisłą lodołamacze spławiają pozostałości tzw. lodu brzegowego w kierunku zapory we Włocławku. - Praca lodołamaczy zostanie wstrzymana jeszcze w poniedziałek na czas niskich temperatur. W momencie, gdy będą wyższe temperatury, a sytuacja na rzece byłaby niepokojąca, lodołamacze wrócą do akcji kruszenia lodu - powiedział Siodłak. Dodał, że lodołamacze na Wiśle w rejonie Płocka pracują od 29 grudnia 2009 r. Dyrektor wydziału administracji i zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym w Płocku Jan Jerzy Ryś zapewnił, iż w siedmiu nadwiślańskich gminach tego regionu nie ma obecnie zagrożenia powodziowego. Poziom Wisły w rejonie Wyszogrodu i Kępy Polskiej w poniedziałek od rana utrzymywał się odpowiednio o 4 i 10 cm poniżej stanu ostrzegawczego. - Niewielki zator lodowy na Wiśle w rejonie Wyszogrodu ruszył. Rzeką powoli spływa tam obecnie kra - powiedział Ryś. Dodał, że nie ma potrzeby wprowadzenia stanu alarmowego w tym rejonie. Zaznaczył przy tym, iż w obecnej, stabilnej sytuacji na rzece, niekorzystne byłoby gwałtowne ocieplenie, które spowodowałoby m.in. topnienie nagromadzonego lodu.