Jak poinformowała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska jeden z mężczyzn - Jan O. usłyszał również zarzut znieważenia słownego policjanta. - Janowi O. postawiono też zarzut naruszenia nietykalności cielesnej policjanta poprzez uderzenie go pięścią w twarz, drugi mężczyzna - Mateusz O. usłyszał zarzut dotyczący uszkodzenia ciała funkcjonariusza poprzez kopnięcie go w rękę w momencie, gdy próbował wykonywać czynność służbową - dodała prokurator. Jak wyjaśniła, policjant próbował zatrzymać inną osobę. Wobec obu mężczyzna prokuratura zastosowała dozór policyjny. Podczas przesłuchania nie przyznali się do winy. Lewandowska poinformowała również, że prokuratura poleciła policjantom przeprowadzenie postępowania dotyczącego ewentualnego naruszenia przez squatterów miru domowego i zniszczenia mienia. - W tej sprawie nikt nie został zatrzymany - dodała. Doszło do przepychanek Przed przychodnią doszło w poniedziałek do przepychanek pomiędzy zabezpieczającymi budynek policjantami a squatterami, którzy przychodnię zajęli. Zatrzymane osoby próbowały - według relacji rzecznika KSP Macieja Karczyńskiego - przerwać kordon policjantów i zaatakowały funkcjonariuszy. W kierunku policji poleciały też plastikowe butelki z wodą. Jeden policjant został lekko ranny. Ostatecznie policja została wycofana, a władze dzielnicy śródmieście poinformowały, że będą rozmawiać ze squattersami. Wtorkowe rozmowy w tej sprawie nie przyniosły rezultatu. Squatterzy chcą pozostać na terenie przychodni na ul. Skorupki; miasto chce szukać dla nich nowej lokalizacji. "Chcę dać uczciwą propozycję" - Być może mielibyśmy ofertę lepszą czasowo i lokalowo - powiedział zastępca prezydenta m.st. Warszawy Włodzimierz Paszyński. Nie podał jednak konkretów, zdradzając jedynie, że byłoby to raczej poza Śródmieściem. Podkreślał także, że pobyt squattersów na danym terenie musi być prawnie usankcjonowany. - Chcę dać uczciwą propozycję, prowadzącą do kompromisu - zadeklarował. Squatterzy chcą jednak kontynuować rozpoczętą przed miesiącem działalność w budynku na ul. Skorupki. - Zrobiliśmy więcej dla tego budynku niż ZGN. Włożyliśmy w tę przestrzeń dużo pracy - powiedział Michał Kowalczyk. Jak podkreślają squatterzy, to oni uporządkowali budynek i zapobiegli jeszcze większej jego ruinie. Rozmowy mają być kontynuowane. Paszyński obiecał, że do tego czasu nie będzie kolejnej interwencji policji. Squattersi zostali usunięciu ze squatu Elba Cała sprawa miała swój początek w połowie marca kiedy to squattersi zostali usunięciu ze squatu Elba przy ul. Elbląskiej. Wtedy rozmowy zaproponował im wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński. Squatterzy to zaproszenie odrzucili, po czym w weekend oświadczyli na konferencji prasowej, że takich rozmów chcą. Następnie zajęli budynek przy ul. Skorupki, tworząc tam kolejny trzeci już squat "Przychodnia". Po sąsiedzku przy ul. Wilczej mieści się squat "Syrena". Przedstawili swój manifest Kolektyw "Przychodni" przedstawił w sobotę swój manifest, w którym napisano m.in., że jest to "miejsce wspólnego tworzenia rzeczywistości prawdziwie demokratycznej; miejsce oddolnie budowanej wspólnoty i samoorganizacji, uczące nas wszystkich przez doświadczenie, kontakt i działanie". Squatting to nurt działań kulturalnych i społecznych, podejmowanych niezależnie od struktur administracyjnych. Squatterzy w zaaranżowanych przez siebie opuszczonych budynkach organizują koncerty, warsztaty plastyczne, jadłodajnie i zajęcia edukacyjne. Są to miejsca otwarte dla publiczności, squaty mogą służyć turystom jako hotele.