Ogłoszenia o pracy w charakterze kontrolera pojawiły się w wielu urzędach pocztowych w kraju, m.in. w Trójmieście. Jaki jest odzew? Na razie nie wiadomo. Problemem jednak nie jest ewentualny brak zainteresowanych. Kłopot poczty polega na tym, że jej pracownicy nie mają uprawnień, aby wchodzić do mieszkań i kontrolować je bez zgody lokatora - zauważa "Polska". - Sytuacja jest skomplikowana - przyznaje Jacek Przyborski, rzecznik Poczty Polskiej w Gdańsku. - Nie mamy uprawnień do kontroli. Na przeszkodzie stoi prawo - mówi. Więc jak pocztowcy mają sprawdzić, czy płacimy abonament i czy posiadamy radio lub telewizor? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Poczta ma jeszcze jeden kłopot. Jej urzędnicy nie mają uprawnień, by żądać od nas dokumentów potwierdzających opłacanie abonamentu. Mogą liczyć jedynie na szczerość obywateli. Do mieszkania "na legitymację" - i to jedynie w sytuacji wyjątkowej - mogą wejść policjanci. Zazwyczaj jednak muszą posiadać nakaz prokuratorski podpisany przez sąd. Ale jak do tej pory kierownictwo poczty nie prosiło policji o współpracę. Tworzenie tajnej służby abonamentowej zaskakuje nawet pracowników poczty. - Dziwnych pomysłów ze strony dyrekcji wciąż nie brakuje - ironizuje Jacek Drążek, wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Poczty Polskiej.