W swoim dzisiejszym wydaniu "Życie Warszawy" podaje liczne przykłady działalności "burzymurków", doprowadzających zabytki do ruiny. Gazeta pisze, że śledczy umarzają postępowania, tłumacząc to niską szkodliwością społeczną czynu. A przecież chodzi o nasze dobra kultury, alarmują społecznicy. Miłośnicy zabytków liczyli, że podejście prokuratorów zmienią specjalne szkolenia. W maju na prośbę wojewódzkiej konserwator w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych na Mazowszu wyznaczono śledczych, którzy mieli czuwać nad postępowaniami dotyczącymi niszczenia cennych obiektów. Wyznaczeni prokuratorzy mieli też przejść szkolenia, a później ochrony zabytków uczyć swoich kolegów. Jak się nieoficjalnie dowiedziało "Życie Warszawy", takich spotkań edukacyjnych dotychczas było zaledwie kilka. Prokuratorzy niewiele też z nich wynoszą. - Na razie niczego nowego się nie nauczyłem. Pod względem merytorycznym te zajęcia nie różnią się zbytnio od tych na studiach. Podczas spotkań padają wyłącznie deklaracje o współpracy czy konieczności lepszego dbania o zabytki. I to wszystko, opowiada jeden ze śledczych, który brał udział w takim szkoleniu.