We wtorek po południu złoży on wyjaśnienia przed policją i Strażą Graniczną. Jak poinformował rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału SG Wojciech Zachariasz, sprawcą zamieszania jest mieszkający w Polsce Francuz. W poniedziałek rano zaparkował motocykl w niedozwolonym miejscu, na terenie lotniska. Gdy wrócił ok. godz. 21 samolotem ze Szczecina, od razu został zatrzymany przez Straż Graniczną. - Na początku nie chciał składać wyjaśnień, ale gdy funkcjonariusze uzmysłowili mu, że wytłumaczenie się z tego, co zrobił jest w jego własnym interesie, zmienił zdanie. Przyznał się do zarzutów, przeprosił za swoją niefrasobliwość, powiedział, że jeśli zostaną mu przedstawione zarzuty przed sądem (w grę wchodzi sąd grodzki) to przyzna się do winy i przyjmie karę - powiedział Zachariasz. Rzecznik SG poinformował, że Francuzowi postawiono zarzut na podstawie art. 210 Prawa o lotnictwie cywilnym - pozostawienie bagażu bez nadzoru w obrębie portu lotniczego oraz trzy zarzuty dotyczące wykroczeń z Kodeksu o ruchu drogowym: parkowanie w miejscach niedozwolonych, wjazd na miejsce niedozwolone w sposób niezgodny z przepisami i przejazd przez przejście dla pieszych w sposób niezgodny z przepisami. Grozi mu 5,5 tys. zł grzywny. - Motocyklista twierdził, że we Francji można stawiać motocykle w dowolnym miejscu, wyszedł z założenia, że przepisy unijne są wszędzie takie same - mówił Zachariasz. Jak poinformował rzecznik, istnieje możliwość, że Francuzowi zostanie postawiony zarzut spowodowanie zagrożenia w bezpieczeństwie publicznym. "Nie wiem, czy któryś z prokuratorów będzie chciał taki zarzut stawiać, bo nie było to działanie rozmyślne, trudno byłoby mu udowodnić, że celowo zaparkował motocykl w takim miejscu, żeby spowodować zagrożenie" - powiedział Zachariasz. Dodał, że właściciel motocykla nie miał pretensji, iż zniszczono mu bagażniki, rozumiał, że była to wyższa konieczność. Zachariasz wyjaśnił, że motocykl nie został uszkodzony. "Takie akcje przeprowadza się tak, żeby spowodować jak najmniejsze straty - motor został położony na boku przy pomocy specjalnego urządzenia, żeby nie przewrócił się podczas strzału" - opowiadał rzecznik. Jak poinformował Zachariasz, poniedziałkowa akcja Straży Granicznej na Okęciu trwała od godz. 9.50 do 12.45, ograniczenia w ruchu samolotów trwały ok. trzech godzin. "Samoloty lądowały normalnie, pasażerowie nie byli wpuszczani tylko do tych części, które były zagrożone, inne części lotniska funkcjonowały, jednak część lotów została znacznie opóźniona" - wyjaśnił Zachariasz.