W Sali Kolumnowej Sejmu zgromadziło się ok. 200 osób; zaproszono m.in. działaczy pierwszej "S", Annę Walentynowicz i Krzysztofa Wyszkowskiego. Posłowie związani z tym ugrupowaniem nie zamierzają brać udziału w poniedziałkowym uroczystym spotkaniu posłów i senatorów poświęconym rocznicy Sierpnia '80. "Oficjalne obchody 25-lecia 'Solidarności' stają się narzędziem zakłamania jej prawdziwej historii" - głosi rezolucja przyjęta podczas dzisiejszych uroczystości. Macierewicz: oficjalne obchody to kpina Macierewicz powiedział dziennikarzom przed rozpoczęciem uroczystości, że "nie ma żadnego rozbijania i jątrzenia w społeczeństwie, poza tymi, którzy uznali, że Cimoszewicz i Pastusiak (marszałkowie Sejmu i Senatu, którzy mają współprzewodniczyć poniedziałkowym uroczystościom w parlamencie - red.) to najbardziej godne osoby, żeby przewodniczyć uroczystościom ku czci 'Solidarności'". - To jest kpina z ofiary milionów Polaków, to tak jakby kat naśmiewał się nad grobem ofiary - mówił Macierewicz. Jego zdaniem, poniedziałkowe uroczystości nie będą mieć nic wspólnego z dorobkiem "S". - My dziś chcemy oddać hołd tym 10 milionom, którzy walczyli o Polskę i niepodległość - dodał. Powiedział, że zaprosił tych, "którzy nigdy nie poszli na kolaborację, zakładali wolne związki zawodowe i nie wzięli za to ani grosza". Zdaniem Macierewicza, w 25-lecie powstania "S" "jej twórcy spotkali się w Sejmie RP, który tylko dzięki nim może nosić to miano". Jak powiedział, "bez twórców "S" w tym gmachu nie byłoby dziś prawdy i nie byłoby Polski" Tymczasem - uważa Macierewicz - prawda i Polska są dzisiaj "zakłamywane i kradzione, tak jak próbowano pani Annie Walentynowicz i panu Wyszkowskiemu (Krzysztofowi - red.) ukraść 'Solidarność'". Walentynowicz: dziś mówię w imieniu zdradzonych Walentynowicz powiedziała w czasie uroczystości, że "dzisiaj prawo do zdobyczy Sierpnia i "S" roszczą sobie komuniści w osobach Kwaśniewskiego, Cimoszewicza i całej reszty". - (Komuniści - red.) triumfalnie ogłaszają jako swoje święto jubileusz 25-lecia "S" w ścisłej komitywie z tajnymi współpracownikami SB z rodowodem "S" - mówiła. Podkreśliła, że wielu członków pierwszej "S" zostało zdradzonych - powołaniem "neo-Solidarności". Łamiącym się ze wzruszenia głosem oświadczyła: - Dziś mówię w imieniu zdradzonych: nie dajcie sobie odebrać Polski, to wy macie do niej prawo. Jej wystąpienie przerwały w tym momencie gromkie oklaski. Wyszkowski o "agencie Bolku" Krzysztof Wyszkowski oraz Joanna i Andrzej Gwiazdowie podkreślali, że "nie ma niepodległości bez uwolnienia Polski od agentury, która zdominowała najwyższe szczeble państwa". Wyszkowski uczestniczył w uroczystościach, Gwiazdowie przesłali do uczestników spotkania list. - Ujawnienie dawnej agenturalności Lecha Wałęsy jest ważne, dlatego, że ma znaczenie dla prawdy i późniejszych losów Polski - mówił Wyszkowski. Wałęsę nazwał "agentem Bolkiem", na którego "szpiclowskiej przeszłości zbudowana jest władza gnębiącej Polskę agentury". - Sowiecki agent Jaruzelski i jego postkomunistyczni spadkobiercy mogą rządzić Polską, tylko dzięki agentom z "Solidarności", którzy podpisali z nimi kontrakt przy Okrągłym Stole - mówił Wyszkowski. Sam Wałęsa powiedział dziś w Warszawie, że wstydzi się z pomniejszania sukcesu "Solidarności" przez Walentynowicz, Wyszkowskiego czy Gwiazdę. - Szkoda, że się nie włączyli w obchody. Byłoby ładniej, solidarniej. Wstydzę się, że pomniejszają nasz sukces. Mogę im podać rękę. Chory potrzebuje lekarza, więc mogę być lekarzem - zadeklarował. 25 lat "Solidarności" - zobacz serwis specjalny