W poniedziałek w stołecznym ratuszu odbędzie się spotkanie, na którym mają zapaść decyzje co do sposobu usuwania uszkodzeń i naprawy jezdni. Na razie od piątku udało się wymienić około 10 metrów rurociągu o średnicy jednego metra, ale to było najłatwiejsze zadanie. Teraz, eksperci będą sprawdzać georadarem, czy woda nie podmyła innych fragmentów jezdni. W przyszłości, mogłoby to spowodować zapadnięcie się ulicy. Sobieskiego wciąż jest zamknięta, więc jadąc Doliną Służewiecką, trzeba zjechać estakadą w kierunku Wisłostrady i później skręcić w lewo w stronę Gagarina. Gruntowny remont skrzyżowań w pobliżu awarii zakończył się zaledwie cztery miesiące temu i kosztował milion dwieście tysięcy złotych. Co ważne, awaria nie uszkodziła fotoradarów mierzących prędkość i fotografujących kierowców wjeżdżających na czerwonym świetle. Przypomnijmy: W ubiegły piątek gigantyczne zamieszanie w stolicy spowodowała magistrala ciepłownicza na warszawskim Mokotowie, z której zaczęły wydobywać się kłęby pary. Na ulicy Sobieskiego powstał kilkunastometrowy krater. W wyniku pęknięcia rury zapadło się kilkadziesiąt metrów kwadratowych jezdni. Na ulicę wylała się duża ilość gorącej wody. Uwięziła ona miejski autobus i kilka samochodów. Konieczne było zamknięcie ulicy Sobieskiego między skrzyżowaniem z aleją Sikorskiego a ulicą Beethovena.