SN rozpatrzy kasacje obrony 12 skazanych, którzy chcą uchylenia prawomocnych wyroków wobec nich. Prokuratura wniesie w SN o nieuwzględnienie tych kasacji. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie 14 b. zomowców, którzy brali udział w pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" w grudniu 1981 r. SA złagodził orzeczoną przez Sąd Okręgowy w Katowicach karę dla dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualda Cieślaka - z 11 do 6 lat więzienia. Zaostrzył zaś kary pozostałym 13 zomowcom, którzy dostali od 4 lat do 3,5 roku więzienia. Sprawę jednego umorzono, uniewinniono b. wiceszefa Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach Mariana Okrutnego, a 17. oskarżony ma być ponownie sądzony. Na kasację zdecydowało się 13 skazanych, ale jeden z nich Edward Ratajczyk zmarł już po jej złożeniu. Podstawą kasacji, która jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym od prawomocnego wyroku, może być tylko wykazanie rażącego naruszenie przepisów prawa przez sąd. Wiadomo, że adwokat Cieślaka będzie chciał, by SN wypowiedział się, czy jego klient działał w ramach obowiązków służbowych, czy takie działanie jest zbrodnią komunistyczną i czy nie uległo przedawnieniu. Cieślak - w I instancji skazany za sprawstwo kierownicze zabójstwa (dał sygnał do otwarcia ognia) - w SA dostał łagodniejszy wyrok za pobicie i podżeganie do pobicia górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia. W maju 2007 r. sąd okręgowy skazał 15 zomowców na kary od 11 lat do 2,5 roku, uznając, że wszyscy są winni zbrodni komunistycznej. W dwóch wcześniejszych procesach b. milicjantów, sąd I instancji bądź uniewinniał ich, bądź umarzał postępowanie wobec nich. Oba orzeczenia uchylał potem sąd odwoławczy. Od początku procesu kontrowersje budziło zakwalifikowanie czynów zarzucanych oskarżonym: udział w pobiciu górników z użyciem niebezpiecznego narzędzia, czyli broni palnej i ze skutkiem śmiertelnym (grozi za to 10 lat więzienia). Nie można było im zarzucić ani zabójstwa, ani pobicia ze skutkiem śmiertelnym, bo wtedy trzeba ustalić, który konkretnie oskarżony strzelał do którego górnika - a to było niemożliwe m.in. wskutek matactw władz PRL zaraz po tragedii w kopalni i zmowy milczenia oskarżonych. SA nie zgodził się na skazanie Cieślaka i Okrutnego za sprawstwo kierownicze zabójstwa. Część ze skazanych odbywa już kary lub będzie wezwanych do odbycia kary. Cieślak jest w areszcie od wyroku sądu okręgowego. Obie śląskie kopalnie zastrajkowały po wprowadzeniu stanu wojennego przez władze PRL, zawieszeniu NSZZ "Solidarność" i internowaniu tysięcy osób. W czasie odblokowywania "Wujka" 16 grudnia 1981 r. od kul zginęło 9 górników, 21 innych doznało ran. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelono 4 górników. Postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa umorzyła po miesiącu od tragedii, "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa"; przyjęto bowiem tezę o "obronie koniecznej milicjantów". W środę warszawski sąd apelacyjny zbada umorzenie sprawy gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników z "Wujka". W lipcu 2008 r. sąd okręgowy uznał, że karalność nieumyślnego - jak przyjęto - czynu b. szefa MSW z lat 80. przedawniła się w 1986 r., wobec czego sprawę umorzono. Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi wnoszą o uchylenie tego wyroku i o ponowny proces. Od 2006 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces trzech byłych prokuratorów wojskowych, oskarżonych o utrudnianie na początku lat 80. śledztwa w sprawie pacyfikacji "Wujka". Zdaniem pionu śledczego IPN, celowo i świadomie utrudniali oni śledztwo, by milicjanci, którzy strzelali do górników, uniknęli odpowiedzialności. Od września 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces twórców stanu wojennego, w tym gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Kiszczaka oraz Stanisław Kani. Pion śledczy IPN oskarżył ich o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Ostatnia rozprawa odbyła się w początkach grudnia 2008 r.; proces ma być wznowiony 20 kwietnia. Powód przerwy to choroba jednego z oskarżonych.