Jak ocenił dr Andrzej Tutaj z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie, dostęp do interferonu beta, czyli tzw. terapii immunomodulującej ma 5,5 proc. polskich chorych z SM. A według niektórych statystyk liczba ta jest jeszcze niższa - od 3 do 4 proc. Jak wynika z badań europejskich pt.: Barometr SM (MS Barometer), Polska plasuje się pod tym względem na ostatnim miejscu w Europie. Statystyki wskazują, że na SM cierpi 2,5 mln osób na całym świecie. W Polsce liczba ta jest szacowana na 60 tys. pacjentów. Na całym świecie obserwuje się wzrost częstości zachorowań na SM. Jak przypomniał dr Tutaj, stwardnienie rozsiane jest chorobą autoimmunologiczną. W jej rozwoju biorą udział komórki odporności (limfocyty T), które rozpoznają własną tkankę nerwową jako obcą i niszczą ją. W SM celem ataku jest osłonka mielinowa na włóknach nerwowych, która działa jak rodzaj izolatora przyspieszającego przewodzenie impulsów nerwowych. Nerwy z uszkodzoną osłonką działają znacznie wolniej. - Dla przykładu, zdrowy nerw z prawidłową osłonką mielinową przewodzi impulsy z prędkością 400 km na godzinę, natomiast nerw z uszkodzoną mieliną 100 razy wolniej - czyli 4 km na godzinę - podkreślił specjalista. Zniszczenie tkanki nerwowej systematycznie postępuje, z czasem obserwuje się wyraźne ubytki w objętości mózgu. Nawet najczęstsza postać tzw. rzutowo-remisyjna (czyli z nawrotami oraz okresami wolnymi od objawów) stopniowo przechodzi w postać postępująca. - Badania wskazują, że SM nigdy nie "śpi", ma tylko okresy mniejszej aktywności - powiedział dr Tutaj. U chorych na SM może pojawić się całe spektrum objawów neurologicznych. Pierwszymi zwiastunami choroby często jest jednostronne osłabienie ostrości wzroku (zwykle ustępujące) oraz ból oka w czasie ruszania gałką oczną. Są one związane z zapaleniem nerwu wzrokowego. Wśród innych symptomów neurolog wymienił: zaburzenia koordynacji ruchu, niedowłady kończyn, niezdolność wykonania zamierzonego ruchu, zaburzenia mowy, zawroty głowy, nagłe ogłuchnięcie, nerwobóle w obrębie twarzy, przymusowy płacz lub śmiech (tzw. zespół rzekomo opuszkowy), nieprawidłowe odczuwanie dotyku (jako bodźca drażniącego), męczliwość, zaparcia, zaburzenia w oddawaniu moczu, zaburzenia funkcji seksualnych oraz zaburzenia emocjonalne i pogorszenie sprawności umysłowej. SM nieubłaganie prowadzi do kalectwa. Badania wskazują, że po 15 latach choroby ok. 50 proc. chorych ma trudności w chodzeniu; 20 proc. z nich potrzebuje kuli, laski, chodzika; a 30 proc. jest przywiązanych do łóżka. U 43-65 proc. występują zaburzenia poznawcze. Dr Tutaj podkreślił, że osoby z SM powinny być poddawane leczeniu jak najszybciej po wykryciu choroby. Od 1993 r. medycyna dysponuje terapią immunomodulującą (interferony), która nie prowadzi do uzdrowienia, ale o 30 proc. zmniejsza liczbę rzutów choroby i 30 proc. spowalnia jej postępy. - Jeśli chodzi o leczenie chorych na SM to w Polsce jest sytuacja paradoksalna. Przez 16 lat, od kiedy na świecie pojawił się pierwszy lek zmieniający naturalny przebieg tej choroby - tj. interferon beta, nie uporaliśmy się jeszcze udostępnieniem go polskim pacjentom. A teraz już pojawiają się nowe leki - np. dwukrotnie skuteczniejszy natalizumab - powiedział prof. Krzysztof Selmaj z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Badania, w których brało też udział 5 ośrodków z Polski, wykazały, że natalizumab (przeciwciało monoklonalne, które hamuje przedostawanie się limfocytów T do mózgu) jest dwukrotnie bardziej skuteczny niż interferon beta. Po 2 latach terapii liczba nawrotów SM spadła o 68 proc. (względem placebo) i o 54 proc. zmniejszyła się niesprawność pacjentów, powiedział prof. Selmaj. Lek daje jeszcze lepsze efekty u chorych o większej liczbie rzutów SM - spadek liczby nawrotów o 83 proc. Neurolog podkreślił, że lek jest ogólnie dobrze tolerowany, ale stwierdzono, że w trakcie terapii u 1 na 10 tys. pacjentów może wystąpić poważne powikłanie - tzw. postępująca wieloogniskowa leukoencefalopatia (PML). Jest to choroba, która może doprowadzić do zgonu. Wywołuje ją wirus JC, który bytuje w mózgach 80 proc. ludzi. Do rozwoju PML dochodzi u osób ze znacznie osłabioną odpornością. - Ze względu na możliwość tego powikłania, natalizumab został w USA i UE dopuszczony do stosowania u pacjentów, u których nie działa interferon beta oraz w agresywnej postaci SM, gdy chorzy mają częstsze rzuty a ich stan się szybko pogarsza - podkreślił prof. Selmaj. W Polsce natalizumab nie jest dostępny dla pacjentów ze względu na wysoką cenę - miesięczna terapia to koszt ok. 7,5 tys. złotych. Firma odpowiedzialna za jego dystrybucję na terenie Polski złożyła do Narodowego Funduszu Zdrowia dokumenty, które mają być następnie przesłane do Agencji Oceny Technologii Medycznych, która oceni opłacalność stosowania leku w stosunku do efektów terapeutycznych.