Jak powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur, śledztwo zostało umorzone z powodu braku znamion popełnienia przestępstwa. Pakiet kart do głosowania z opisem, który wskazywał, że były one załącznikiem do protokołu wyborczego, znaleźli policjanci podczas przeszukania samochodu b. komendanta policji z warszawskiej Białołęki Mariusza W. On sam wyjaśniał później, że karty te zawieruszyły się, gdy po zakończeniu wyborów policjanci przewozili je z komisji do archiwum. Jak mówił, odnalezioną paczkę funkcjonariusze przekazali jemu, a on o niej zapomniał. - Prokurator badający sprawę uznał, że zaginięcie tych kart nie miało wpływu ani na ważność wyborów, ani na ich wynik, ponieważ nastąpiło to już po przeliczeniu kart i sporządzeniu protokołu - powiedziała Mazur. Materiały do tego postępowania zostały wyłączone z innego śledztwa dotyczącego zabójstwa warszawskiego biznesmena. Pod koniec marca br. praska prokuratura postawiła Mariuszowi W. zarzut zabójstwa i zacierania śladów. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Grozi mu dożywotnie więzienie. Motywy zabicia biznesmena Dariusza S. nie są znane. Mężczyzna związany z rynkiem nieruchomości zaginął na początku lutego. Po raz ostatni był widziany w okolicy Legionowa, gdzie prowadził interesy. W połowie marca jego zwłoki z ranami postrzałowymi odnaleziono w pobliskim lesie. Zaraz po zatrzymaniu Mariusza W. policja informowała o potwierdzonych powiązaniach finansowych i kontaktach osobistych funkcjonariusza z biznesmenem. W tej sprawie zarzuty usłyszał też 41-letni Piotr M., który - według śledczych - pomagał funkcjonariuszowi. Odpowiada za utrudnianie postępowania i składanie fałszywych zeznań. Przyznał się do zarzucanych czynów.