- Adres zamieszkania jest czynnikiem prognostycznym, który mówi o tym, jakie szanse na przeżycie ma w Polsce chory na raka - powiedziała na konferencji prasowej dr Joanna Didkowska z Krajowego Rejestru Nowotworów. Dodała, że dzieje się tak dlatego, iż nie wszędzie dostęp do terapii jest taki sam. Najbardziej jest to widoczne na przykładzie raka piersi. Województwa mazowieckie i zachodniopomorskie przodują w skuteczności leczenia tej choroby. Sięga ona 79 proc. i jest porównywalna z krajami zachodnimi, np. z Wielką Brytanią. Mazowsze najskuteczniejsze Szef kliniki nowotworów piersi i rekonstrukcji piersi Centrum Onkologii w Warszawie prof. Tadeusz Pieńkowski tłumaczył podczas konferencji, że w Polsce nie wszystkie ośrodki dysponują tymi samymi możliwościami leczenia. - Wiele z nich nie ma sprzętu medycznego do terapii i diagnostyki niezbędnego w leczeniu różnego typu nowotworów - mówił. Zaznaczył, że potrzebni są też doświadczeni specjaliści, zarówno ci, którzy planują i koordynują leczenie, jak też chirurdzy. Przykładem są lekarze specjalizujący się w operacjach raka piersi. Z międzynarodowych badań wynika, że dobre efekty uzyskują tylko specjaliści, którzy rocznie wykonują co najmniej 50 takich operacji. - Ale najlepiej oddać się w ręce chirurgów najbardziej doświadczonych, a do takich należą ci, którzy wykonują 200 tego typu zabiegów rocznie - przekonywał prof. Pieńkowski. Operacje powinni wykonywać specjaliści Jego zdaniem, nowotwory powinny być leczone przede wszystkim w wyspecjalizowanych, interdyscyplinarnych placówkach. - Takie są też zalecenia zawarte w rezolucji parlamentu europejskiego - przypomniał naukowiec. - Bo tylko w takich ośrodkach można chorym zapewnić kompleksowe leczenie, z wykorzystaniem najnowszych metod terapii - dodał. Według zaleceń Unii Europejskiej, na 500 tys. mieszkańców powinien przypadać jeden ośrodek specjalizujący się w kompleksowym leczeniu raka piersi. W Polsce powinno być zatem około 80 takich placówek. Tymczasem takie leczenie oferują jedynie centra onkologii, m.in. w Warszawie, Gliwicach, Bydgoszczy, Krakowie i Kielcach oraz niektóre większe szpitale wojewódzkie. Brakuje specjalistycznych placówek Dr Urszula Wojciechowska z Krajowego Rejestru Nowotworów mówiła, że chorzy coraz częściej szturmują szpitale oferujące większe możliwości leczenia. Skutkiem tego są coraz dłuższe kolejki zarówno do przychodni, jak i w izbach przyjęć tych ośrodków. Do warszawskiego Centrum Onkologii każdego dnia zgłasza się około 1 tys. chorych, którzy od wczesnych godzin rannych ustawiają się długich kolejkach do rejestracji. Szef Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie prof. Witold Zatoński uważa, że jeśli to się nie zmieni, to kolejki będą coraz dłuższe, bo zachorowalność na nowotwory w Polsce od 30 lat gwałtownie rośnie. W 2008 r. zarejestrowano 156 tys. nowych zachorowań i 93 tys. zgonów. W 2025 r. przewiduje się, że na raka zachoruje już 176 tys. Polaków. Zachorowalność na nowotwory gwałtownie rośnie - Za kilka lat liczba zgonów z powodu raka może być w naszym kraju taka sama, jak w przypadku chorób układu krążenia, a nawet większa - prognozuje prof. Zatoński. Według specjalisty, nie oznacza to jednak, że rak musi być chorobą śmiertelną. U coraz większej liczby chorych jest to choroba przewlekła, z którą można żyć 10, 15, a nawet 20 lat i więcej, w zależności od typu nowotworu. Przykładem jest rak piersi. Od 1978 do 2008 r. liczba kobiet, która zachorowała na ten nowotwór w Polsce zwiększyła się dwuipółkrotnie, ale umieralność z tego powodu jest taka sama jak w latach 70. XX w. Dr Wojciechowska wyjaśniła, że jednym z powodów jest upowszechnienie badań profilaktycznych, takich jak mammografia, które sprawiło, że rak piersi jest wykrywany częściej.