Urodzony w 1932 roku w Warszawie Jerzy Gruza jest twórcą wielu znanych filmów, seriali telewizyjnych, spektakli teatralnych oraz najlepszego w historii gdyńskiej sceny muzycznej Spektaklu muzycznego "Skrzypek na dachu". "Skrzypek na dachu" to nie tylko piękna, nostalgiczna historia, świetna muzyka, błyskotliwy tekst oraz bardzo efektowne sceny, które właściwie muszą się podobać. Na realizatorów czekają jednak rozmaite pułapki - nietypowo dla musicalu rozbudowana akcja dramatyczna wymaga dobrej gry aktorskiej - szczególnie od odtwórcy głównej roli - Tewjego Mleczarza, w którą wcielił się Bernard Szyc. Anatewka wykreowana przez Jerzego Gruzę, który po raz drugi zmierzył się z tym wybitnym musicalem, to miejscowość pełna pogodnych, wesołych ludzi. Niezależnie od wyznania i narodowości. Trudno nie polubić zabawnych postaci - choćby krawczyka Motela (Marcin Tafejko), najbardziej farsowej postaci musicalu, czy przesympatycznego Tewje Mleczarza (Bernard Szyc), gdy "gawędzi" sobie z Bogiem, ciągnąć wóz w zastępstwie swojego okulałego konia. Sielankową atmosferę zakłócają jedynie koegzystujący z Żydami Rosjanie, dla których od wypitki do bitki tylko krok. Zabawne, nieraz farsowe sceny przeplatane są z barwnym folklorem żydowskim. Najmocniej wypadają sceny zbiorowe, świetnie dopracowane choreograficznie przez występującego w podwójnej roli (aktora i choreografa) Bernarda Szyca. Wśród nich na największe wyróżnienie zasługuje scena zaręczyn rzeźnika Lejzora Wolfa (Wojciech Cygan). Dzięki żywiołowym, efektownym tańcom i obrzędom (m.in. Szabas, żydowski ślub, czy wesele), przy odrobinie dobrej woli można przenieść się do Anatewki - mikroświata żydowskiego, którego nie mógł ominąć los całej społeczności żydowskiej. Od sielankowej egzystencji ludzi, którzy "nikomu nie robią nic złego" do wypędzenia i zagłady. Symptomy "złego" obecne są przez cały czas. Początkowo przez prowokujące zachowanie Saszy (Sebastian Wisłocki), potem w formie "złych nowin" przyniesionych przez Policjanta (Tomasz Czarnecki), manifestacji urządzonej przez Policjanta podczas ślubu Motela i Cajtli (Anna Maria Urbanowska), aż do nakazu opuszczenia Anatewki. Reżyserowi tego było jeszcze za mało. Musical kończy sceną wywózki Żydów do obozów śmierci i serią karabinową puszczoną z offu. I właśnie ingerencja reżysera w zakończenie burzy ład, misternie zbudowany przez Alejchema, a po nim przez Steina, Bocka i Harnicka. Największą mocą ich dzieła jest to, że lekko, z ogromnym wdziękiem i precyzją, prowadzą historię od utopijnego szczęścia do całkowitego zaprzeczenia dotychczasowego świata. Wygnanie Żydów i nadanie im statusu bezpaństwowców są przecież ponurą zapowiedzią Holocaustu. Żaden ton tej opowieści nie brzmi fałszywie. Tymczasem Gruza w finale spektaklu proponuje rażącą dosłowność, odrzuca metaforę na rzecz serii z karabinu i odgłosów odjeżdżającego pociągu w akompaniamencie hitlerowskich okrzyków. Zamiast kropki nad "i", reżyser postawił kleksa. Udało się balansując na granicy komedii i farsy, scen granych serio i buffo, z domieszką kiczu, stworzyć dynamiczne, ciekawe widowisko. Warto poświęcić wieczór także po to, aby posłuchać świetnie dysponowanej orkiestry, kierowanej przez Dariusza Różnakiewicza. Terminy spektakli: sobota 29 Maja 2010r. godz. 19:00 - Sala Kongresowa w Warszawie niedziela 30 Maja 2010r. godz. 16:00 - Sala Kongresowa w Warszawie niedziela 30 Maja 2010r. godz. 20:00 - Sala Kongresowa w Warszawie Ceny biletów: 250,00zł 200,00zł 160,00zł 120,00zł. INTERIA.PL objęła patronat medialny nad imprezą - kliknij!