Sąd odwoławczy za zamkniętymi drzwiami wysłuchał stanowisk prokuratora, a także dwojga obrońców. Ojciec podejrzanego, po wyjściu z sali obrad, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Zażalenie na decyzję sądu złożyła prokuratura, która nie zgadza się z tym, że zamiast aresztu zastosowano wobec 23-latka dozór policyjny. Będzie znowu podpalać auta? Śledczy obawiają się matactwa, a także tego, że mężczyzna mógłby znowu podpalać auta. Wcześniej był już za to zatrzymywany. Na Jacku T. ciąży zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz spowodował znaczne straty. Podejrzanemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Do serii podpaleń aut doszło w połowie lutego w śródmieściu Warszawy. Zniszczonych zostało w sumie siedem samochodów. 23-latek nie przyznał się do winy Policja - po analizie m.in. zapisów z kamer z ulicznego monitoringu i przesłuchaniach świadków - zatrzymała Jacka T. 23-latek nie przyznał się do winy. W przeszłości był już jednak notowany za podobne przestępstwa. W ubiegłym roku został zatrzymany po serii podpaleń kilku aut na terenie Warszawy. Usłyszał wtedy zarzuty i został tymczasowo aresztowany. Sprawa podpalacza budzi tym większe kontrowersje, że - jak ujawniło wcześniej radio RMF FM - sędzia Iwona Konopka podała podejrzanemu nazwisko świadka, który go obciążył. Pojawiło się ono w uzasadnieniu decyzji o zastosowaniu dozoru policyjnego wobec mężczyzny.