Były prezydent Stanów Zjednoczonych, Bill Clinton, słynący ze swojego zamiłowania do jazzu i gry na saksofonie, zapytany podczas jednego ze spotkań ze studentami o swoich ulubionych muzyków, odparł śmiało: "Peter Broetzmann. Jeden z największych, żyjących saksofonistów". W Warszawie, podczas dwóch koncertów, Broetzmannowi akompaniować będą dwa zespoły, w skład których wejdą także polscy muzycy: saksofoniści Jerzy Mazzoll i Mikołaj Trzaska oraz perkusiści: Paweł Szpura i Macio Moretti. Zagrają również muzycy zagraniczni: saksofoniści Ray Dickaty i Rudi Mahall, kontrabasista Mike Majkowski i pianista Simone Quatrana. Peter Broetzmann (ur. 1949 w Remscheid) rozpoczął swoją karierę muzyczną od gry na fortepianie w amatorskich grupach swingowych. Na saksofon "przerzucił się" pod wpływem muzyki be-bopowej. Przeniósł się do Wuppertalu, gdzie uczył się gry na klarnecie oraz studiował malarstwo. W tym okresie związany był z artystyczną grupą Fluxus, kontestującą tradycyjne podejście do sztuki. W tym czasie początkujący muzyk i malarz inspirował się twórczością Johna Cage'a, George'a Brechta i Marcela Duchampa. "Idea znoszenia granic pomiędzy sztuką a rzeczywistością, znaczny udział widzów w procesie kreacji artystycznej, wreszcie poszukiwanie drogi w mieście, życiu, kulturze - to wszystko było dla mnie nowe i fascynujące" - opowiadał w wywiadach. Broetzmann przyznawał się także do znajomości z Ulriką Meinhof, przywódczynią terrorystycznej anarchistycznej organizacji Rote Armee Fraktion, zwaną również Baader-Meinhof. Zmęczony usiłowaniami "przebicia się" ze swoim ekspresjonistycznym malarstwem, w 1967 r. Broetzmann zadebiutował jako saksofonista jazzowy. Nagrał album "For Adolphe Sax" w towarzystwie kontrabasisty Petera Kowalda i perkusisty Svena Ake-Johanssona. Zrezygnował też z dalszego studiowania sztuk plastycznych. Rok wcześniej saksofonista wszedł w skład big-bandu, założonego przez niemieckiego pianistę Alexandra von Schlippenbacha, "Globe Unity Orchestra". W szeregach grupy, szybko obwołanej najlepszą awangardową orkiestrą w Europie, znaleźli się także tacy muzycy jak Anthony Braxton i Steve Lacy. W 1968 r. przez europejskie stolice przelała się fala studenckich rewolucji, w Niemczech i Francji wznoszących lewicowe, anty-kapitalistyczne hasła. W tym czasie Broetzmann wszedł do studia, by zarejestrować - jak się miało okazać - swój najsłynniejszy album "Machine Gun". "Wszyscy mieliśmy nadzieję, że możemy zmienić społeczeństwo, uczynić je lepszym. Rozumieliśmy ruch komunistyczny jako rodzaj idealnej wizji ludzkiego społeczeństwa, do której należy dążyć. Z tak rozumianą lewicowością europejski free-jazz był mocno związany" - tłumaczył muzyk w wywiadach. Płytę, zanim trafiła do profesjonalnej wytwórni, muzycy sprzedawali osobiście przed koncertami. W następnych latach Broetzmann współpracował ze śmietanką muzyki awangardowej, m.in. Cecilem Taylorem, Anthonym Braxtonem czy Billem Laswellem. W 1986 r. saksofonista wszedł w skład zespołu Last Exit, tworzonego przez basistę Laswella, gitarzystę Sonny'ego Sharrocka, perkusistę i wokalistę Ronalda Jacksona. Grupa, czerpiąca zarówno z free-jazzu jak z heavy-metalu, działała do 1994 r., rejestrując jedną płytę studyjną i sześć, całkowicie zaimprowizowanych, albumów koncertowych. W tym samym czasie pracował w Cecil Taylor's European Orchestra, w skład której wchodził m.in. trębacz Tomasz Stańko. W ciągu ostatnich dwóch dekad Broetzmann nagrywał płyty z zespołami Die Like a Dog Quartet i Chicago Tentet a także w duetach z wibrafonistą Jasonem Adasiewiczem i perkusistą Michaelem Zerangiem. Broetzmann wszedł także w skład zespołu North Quartet, założonego wspólnie z saksofonistą Mikołajem Trzaską.