- Dziś bądź jutro decyzja ta zostanie przesłana do sądu - powiedziała w poniedziałek Mazur. Prokurator zajmujący się tą sprawą nie chce informować o szczegółach, ponieważ ma zaplanowane inne czynności - odparła rzeczniczka, pytana o uzasadnienie zażalenia. Dotyczy ono decyzji Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, który w środę zdecydował o zwolnieniu mężczyzn, nie zastosował też wobec nich żadnych środków zapobiegawczych - dozoru policyjnego czy zakazu opuszczania kraju. Według "Gazety Wyborczej", śledczy mają setki wydruków z komunikatorów internetowych, w których mężczyźni mówią o seksie z dziećmi, jeden rozważa gwałt na dwulatku, inny marzy o zrobieniu "tego" z noworodkiem. Prokuratura ma też dowody, że podejrzani wymieniali się między sobą dziecięcą pornografią oraz rozważali możliwości zabrania dzieci nieuważnym matkom i ich wykorzystania. Sąd powołując się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 1987 roku, uznał, że nie można w tym wypadku mówić o rozpowszechnianiu pornografii, chodziło bowiem o zamknięty, zidentyfikowany krąg odbiorców. Zdaniem sądu, nie zachodzi w tym wypadku także obawa matactwa, bowiem dowody są w tej sprawie zebrane. Sprawę z urzędu bada także Rzecznik Praw Obywatelskich Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz. Jej zdaniem sprawy związane z rozpowszechnianiem pornografii dziecięcej wymagają szczególnej uwagi, ponieważ dotyczą ochrony praw osób najsłabszych i bezbronnych. - Udostępnianie ich zdjęć w internecie niesie groźbę wyrządzenia krzywdy, której skutki mogą wpływać na całe życie - uważa Lipowicz.