Prokurator nie wnioskował o areszt. We wstępnej opinii po sekcji zwłok biegli ustalili, że mężczyzna nie został potrącony, tylko przejechany. Sprawa wyszła na jaw, kiedy kobieta oddała do warsztatu w Otwocku uszkodzony samochód. Podczas naprawy, mechanik w podwoziu samochodu zobaczył ludzkie szczątki. Od razu zadzwonił na policję. Po przesłuchaniu właścicielka samochodu, przyznała się, że 8 marca rzeczywiście... w coś uderzyła, ale była przekonana, że to sarna. - Sprawdziliśmy, czy na trasie, o której mówiła, doszło do jakiegoś wypadku. Okazało się, że został tam śmiertelnie potrącony pieszy - 28-letni mężczyzna, a kierowca uciekł - wyjaśniała Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Sprawa trafiła do prokuratury rejonowej w Otwocku. Paweł Świąder CZYTAJ WIĘCEJ: Ludzkie szczątki w podwoziu BMW