Do zdarzenia doszło w ubiegłą środę późnym wieczorem. Według świadków powodem wypadku była nadmierna prędkość; mówi się, że auto pędziło 200 km/h. Mężczyźni jechali nierówną ulicą Puławską w centrum Warszawy. Wybity z toru jazdy samochód kilkadziesiąt metrów przejechał po trawie, by w końcu uderzyć w słup wspierający wiadukt prowadzący na Ursynów. Samochód rozpadł się na dwie części. Jedna z nich doszczętne spłonęła. Ciała dziennikarzy zostały wyrzucone z auta. Maciej Zientarski w stanie ciężkim wciąż przebywa w szpitalu. Policja nie jest pewna, który prowadził ferrari, choć świadkowie wskazują na Zientarskiego. Ostateczne wyniki sekcji zwłok Zabiegi, które pozwolą ustalić więcej szczegółów, mają być znane w ciągu kilkunastu tygodni.