W czwartek prokuratura ujawniła, że na początku tego tygodnia funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali siedem osób, którym prokuratura przedstawiła zarzuty czynnej i biernej korupcji oraz udziału w zmowie przetargowej. Podejrzani to - według komunikatu prokuratury - "pracownicy oraz reprezentanci firm działających na rynku budownictwa drogowego oraz jednego z oddziałów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad". Prokuratura zastosowała wobec podejrzanych poręczenia majątkowe, zakazała opuszczania kraju oraz zawiesiła ich w czynnościach służbowych i zawodowych w zakresie uczestnictwa w przetargach publicznych. Żadnych szczegółów sprawy nie chciał ujawnić wiceszef prokuratury Robert Majewski, powołując się na dobro prowadzonego śledztwa. Zdradził on PAP jedynie, że w sprawie chodzi o "obecnie realizowane inwestycje, choć nie autostrady". Dopytywany, dlaczego nie było wniosków do sądu o areszt wobec podejrzanych, prokurator odpowiedział pytaniem: "A może okoliczności sprawy mogły być już wyjaśnione?". - W tej chwili mogę powiedzieć tyle, że nie został zatrzymany żaden z obecnie zatrudnionych pracowników Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - powiedział rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj. Kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat dla osoby, która w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej udziela. Jeśli wiąże się z tym "zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa", odpowiedzialność sięga 10 lat, a jeśli w grę wchodzi łapówka "znacznej wartości" - 12 lat. W "wypadku mniejszej wagi" jest to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Nie jest karany sprawca przestępstwa, jeżeli zawiadomił o nim organa ścigania i ujawnił jego wszystkie istotne okoliczności - zanim organa się o tym dowiedziały.