W tym roku przypadają dwie okrągłe rocznice związane z osobą Brunona Schulza - 12 lipca minęło 120 lat od daty jego urodzin, a 19 listopada minie 70 lat od śmierci tego pisarza i rysownika z Drohobycza, autora "Sklepów cynamonowych" i "Sanatorium pod klepsydrą". Warszawskie Muzeum Literatury dysponuje największym na świecie zbiorem prac Brunona Schulza i większość z nich znalazła się na wystawie "Rzeczywistość przesunięta". Jednak najważniejszym celem twórców wystawy było pokazanie dzieł Schulza na tle sztuki dwudziestolecia międzywojennego, znalezienie kontekstu dla dzieł artysty uważanego przez wielu za wielkiego samotnika, trudnego do ulokowania w konwencjonalnych podziałach nurtów sztuki. "Pomysł niby banalny, ale nikt jeszcze dotąd tego nie zrobił" - powiedział w czwartek dziennikarzom kurator wystawy Łukasz Kossowski. - Kiedyś oprowadzałem jedną z najwybitniejszych polskich krytyków sztuki, Joannę Pollakównę, po wystawie Jana Lebensteina w Muzeum Literatury. Rozmawialiśmy o narodzinach polskiej wersji surrealizmu, a w zasadzie o niedającym się do końca zdefiniować nurcie w sztuce polskiego międzywojnia, sytuującym się na granicy realizmu magicznego, groteski, ekspresjonizmu. Joanna Pollakówna nazwała go 'malarstwem przesuniętej rzeczywistości' i włączyła do niego artystów takich jak Schulz, Bronisław Linke, Rafał Malczewski, Jan Spychalski, Wojciech Weiss, krąg malarzy żydowskich jak Zygmunt Menkes, Jankiel Adler, Seidenbeutel - mówił kurator. - Pojąłem wówczas, że określenie +rzeczywistość przesunięta+ dotyka samego sedna problemu, że właśnie na takim tle warto pokazać twórczość Brunona Schulza. Tylko w ten sposób można osadzić ją w epoce, a zarazem przekroczyć obowiązujące dotychczas schematy interpretacji jego prac. Przyjmując taką perspektywę, można też wyjść poza czas życia i twórczości artysty, poszukać protoplastów +przesuniętej rzeczywistości+ i jej kontynuatorów. Można cofnąć się do młodopolskiego symbolizmu, np. demonicznych kompozycji Wojciecha Weissa, lub wybiec ku czasom nam bliższym, choćby do twórczości Władysława Hasiora czy Tadeusza Kantora. To właśnie robimy na wystawie - tłumaczył Kossowski. Zamierzeniem kuratora było, aby każda część wystawy łączyła w sobie słowo, dźwięk i obraz. Ekspozycja uzmysławia, jak wielki wpływ na wyobraźnię Brunona Schulza miały filmy. Jego brat był właścicielem kina w Drohobyczu i można domniemywać, że artysta spędził przed ekranem wiele czasu. W prozie i rysunkach Schulza można znaleźć dowody na to, że filmy inspirowały jego wyobraźnię. W opowiadaniu "Księga" czytamy: "Na wielkim kolorowym afiszu Asta Nielsen słaniała się już raz na zawsze z czarnym stygmatem śmierci na czole". Asta Nielsen zagrała m.in. w niemym filmie "Przepaść" Urbana Gada z 1910 roku. Z tego filmu pochodzi prezentowana na wystawie scena tańca erotycznego z pejczem, której echa można odnaleźć w twórczości Schulza, zarówno w prozie, jak i w rysunkach. Demoniczna pani Wang z "Księgi", która "oświadczała z wysokości ściągniętego dekoltu, że kpi sobie z męskiej stanowczości i zasad i że jej specjalnością jest łamać najsilniejsze charaktery" najwyraźniej wzięła nazwisko od Magdy Vang, bohaterki "Przepaści". Filmy, które mogły inspirować Schulza, zwiedzający wystawę będą mogli oglądać w sali projekcyjnej "Kino Drohobycz", gdzie wyświetlane będą przeboje kina niemego z lat 1910-1940 m.in. "Nosferatu - symfonia grozy" Friedricha Murnau, "Mocny człowiek" Henryka Szaro, "Krzyż i mauzer" Władimira Gardina i "Wyzwolenie" Aleksandra Dowżenki. Filmoteka Narodowa przygotowała też filmowe materiały dokumentalne pokazujące okolice Drohobycza w czasach Schulza, m.in. położony nieopodal Borysław, gdzie na przełomie XIX i XX wieku wydobywano ropę naftową. Gorączka "czarnego złota" przemieniła spokojną okolicę, która przeżywała gwałtowny, choć chaotyczny rozwój. Pojawiły się tłumy biednych robotników, tandetne reklamy, nocne knajpy, prostytutki - to wszystko, co Schulz opisał w "Ulicy Krokodyli". Na innym filmie widać inny tłum, który mógł obserwować Schulz - na targu w Drohobyczu mieszają się ze sobą ukraińscy wieśniacy i handlujący końmi Żydzi. Wystawa została podzielona na części takie jak "Wiosna", "Sierpień", "Xięga bałwochwalcza", "Sanatorium pod klepsydrą"; każdej z nich towarzyszy materiał filmowy. Przy części "Traktat o manekinach" można zobaczyć fragmenty nagrania wideo "Umarłej klasy" Tadeusza Kantora. Na wystawie znalazły sie też dekoracje do spektaklu. Ostatnia część wystawy zatytułowana jest "Mesjasz". To tytuł ostatniej, zaginionej powieści Schulza, mającej opowiadać o przybyciu do Drohobycza oczekiwanego przez Żydów proroka. Artur Sandauer, który przeczytał fragmenty powieści podczas okupacji, zapamiętał, że pierwsze zdanie "Mesjasza" brzmiało: "Wiesz - powiedziała mi rano matka. - Przyszedł Mesjasz. Jest już w Samborze". Rękopis powieści zaginął podczas wojny razem z wieloma innymi dziełami Schulza. Na wystawie "Rzeczywistość przesunięta" część zatytułowana "Mesjasz" przypomina świat kresowych Żydów poprzez obrazy, rysunki i grafiki m.in. Zygmunta Menkesa, Jankiela Adlera. Dopełnieniem jest dokumentalny materiał filmowy z wizyty Hansa Franka w Drohobyczu w lecie 1943 roku. Ukraińska ludność wita hitlerowskiego gubernatora kwiatami, drohobyckich Żydów już nie ma, mieszkańców tamtejszego getta wywieziono do obozu w Bełżcu na początku 1943 roku. Schulz tego nie dożył, został zastrzelony 19 listopada 1942 roku podczas przygotowań do opuszczenia getta, gdy przyjaciele z Warszawy przygotowali mu kryjówkę. Wernisaż wystawy "Bruno Schulz. Rzeczywistość przesunięta" odbędzie się w warszawskim Muzeum Literatury w czwartek wieczorem. Wystawę będzie można oglądać do 20 listopada. Patronat prasowy nad wystawą sprawuje Polska Agencja Prasowa.