"Selekcja" to nie tylko sprawdzian wytrzymałości i sprawności fizycznej, ale także hartu ducha, inteligencji, umiejętności logicznego myślenia oraz radzenia sobie ze stresem, zmęczeniem i własnymi słabościami. Piątek jest dniem tzw. preselekcji - wstępnego etapu, który "wyłowi" grupę najlepszych. Tylko oni zostaną dopuszczeni do zmagań na drawskim poligonie, które zakończą się 14 lipca. W tym roku chęć udziału wyraziło 569 osób, do Drawska pojedzie jedynie setka. Podczas preselekcji uczestnicy rywalizują w kilku kategoriach. W określonym czasie muszą wykonać jak największą liczbę powtórzeń określonych ćwiczeń m.in. przysiadów z obciążeniem, tzw. brzuszków i pompek oraz jak najlepiej odpowiedzieć na pytania z historii Polski i wykazać się wiadomościami o wojsku. - Mówiąc po męsku, przez te dziewięć punktów trzeba się naprawdę sczochrać. To ogromny wysiłek, tutaj pompa będzie pracować 140-ileś razy na minutę - powiedział organizator przedsięwzięcia mjr Arkadiusz Kups z dawnej 56. Kompanii Specjalnej. Najlepszych przez kilka dni czekają na poligonie nie tylko długotrwałe, wyczerpujące marsze i biegi, wspinaczka oraz pokonywanie przeszkód terenowych - bagien, rzek i jezior, ale także testy na spostrzegawczość i zdolność koncentracji. Gracze muszą też zapamiętywać najdrobniejsze wydarzenia i informacje, z których przy różnych okazjach - często po wielu godzinach bez snu - są odpytywani. - Uczestnicy mogą spodziewać się tego wszystkiego co jest na drawskim poligonie, gdzie przez ileś lat szkoliły się wszystkie jednostki specjalne, gdzie dojrzewała 56. Kompania Specjalna, gdzie przyjeżdżali Niemcy i Specnaz. To miejsce stworzone dla jednostek specjalnych, gdzie są tory podwodne, tory podziemne, tory wysokościowe, tory bagienne. Tam człowieka można "rozebrać na czynniki pierwsze" w pięć minut - powiedział Kups. Jak podkreślił, "Selekcja" to także test psychologiczny - sprawdzian jak uczestnicy reagują w stresie np. w sytuacji, gdy padają strzały, jak radzą sobie z trudnościami np. napotykając na krew i wnętrzności podczas czołgania się w tunelach. Istotą imprezy jest też to, że nikt - za wyjątkiem prowadzącego - nie zna jej programu i przebiegu gry. Każdy ze startujących na kilka dni staje się jedynie numerem. O opaskę z nim musi dbać do końca. Regulamin przewiduje bowiem, że kto zgubi ją w trakcie zmagań - odpada. Uczestnicy nie mogą mieć przy sobie urządzeń technicznych (np. zegarków, latarek i GPS-ów), własnej żywności i napojów. Dozwolone jest podstawowe wyposażenie - plecak, karimata, śpiwór, menażka, zapasowe obuwie, plastry i zasypka. Każdy, kto ukończy "Selekcję" - zwykle jest to jedynie kilka, kilkanaście osób z setek zgłaszających się - otrzymuje nieśmiertelnik z logo imprezy i napisem - mottem przedsięwzięcia: "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą". Impreza ma w założeniu wyłaniać kandydatów do służby w armii i innych formacjach mundurowych, ale w "Selekcji" startują też osoby, dla których jest to jedynie forma sprawdzenia siebie. - To trzynasta edycja "Selekcji" - mamy obserwatorów z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przedstawicieli Biura Operacji Antyterrorystycznych i Straży Granicznej, którzy chcą skorzystać z potencjału tych ludzi" - powiedział Kups. - W dobie budowania Narodowych Sił Rezerwy brakuje zainteresowania ministerstwa obrony narodowej. Ci młodzi ludzie szukają kontaktu z wojskiem, punktu zaczepienia, motywacji a armia nie chce albo nie potrafi z tego skorzystać - ocenił Kups. W tym roku po raz pierwszy preselekcję zorganizowano w Warszawie na obiektach Wojskowej Akademii Technicznej. Jej rektor prof. Zygmunt Mierczyk jest przekonany, że uczelnia może na tym tylko zyskać. - Takie imprezy przyjmujemy z otwartymi rękami. Liczymy, że niektórzy z uczestników w przyszłym roku będą na studiach u nas - powiedział gen. Mierczyk.