Prace zakończył powołany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego zespół, który przez pół roku oceniał zniszczenia miasta. Ustalona kwota to swoista odpowiedź na niemieckie roszczenia wobec Polski - tak można interpretować wyniki tych prac. Sam prezydent Warszawy Lech Kaczyński powiedział, że gdyby nie działalność Powiernictwa Pruskiego i Eriki Steinbach, wyliczeń odnośnie strat Warszawy nie byłoby. - Nie myśmy rozpoczęli tę wojnę. Nie my rozpoczęliśmy działania mające na celu zabieranie pieniędzy z Polski - dodał Kaczyński. Zespołowi, który obliczał straty, przewodniczył historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Wojciech Fałkowski. Powiedział on, że raport nie może być podstawą prawną do roszczeń prywatnych osób. Zaznaczył, że "jest to dokument ważny, mający wymowę polityczną i 'w sensie prawa generalnego' może być używany jako argument w toczących się prawnych postępowaniach państwa czy miasta". Prezydent Warszawy wyjaśnił, że wyliczenia zespołu dotyczą jedynie materialnych strat miasta. Nie zawierają się w nich straty związane z utratą życia bądź zdrowia ludności. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, wyliczona kwota jest "to rachunek zaniżony w stosunku do rzeczywistości", gdyż nie zawiera się w nim np. wartość strat muzealnych czy "sieci telekomunikacyjnej". Cały raport zostanie opublikowany, a także przekazany Ministerstwu Spraw Zagranicznych.