Jej szef, 51-letni Piotr M. był poszukiwany pięcioma listami gończymi. Jak poinformował w środę rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, odzyskano towar przewożony ze Śląska do Warszawy. "Piotr M. wykorzystywał rosnący popyt na materiały budowlane w Polsce. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń policjantów, zakładał fikcyjne firmy handlujące takimi materiałami - powiedział Sokołowski. Jak dodał, mężczyzna zamawiał w wytypowanych wcześniej hurtowniach niewielkie partie towaru, za które płacił w ustalonym ze sprzedawcą terminie. Później, gdy uwiarygodnił swoją działalność, składał kolejne, tym razem bardzo duże zamówienie na najdroższe towary - z odroczonym terminem płatności. Kiedy towar został dostarczony, urywał się kontakt z osobą reprezentującą fikcyjną firmę. - Piotr M. nie działał sam. Poszukiwał wspólników, których rolą było przechowanie towaru i znalezienie na niego odbiorców, co przy obecnej sytuacji na rynku usług budowlanych nie było trudne. Jeżeli była taka potrzeba, to na zbywane towary fikcyjna firma Piotra M. wystawiała kupującym faktury - poinformował Sokołowski. Stołeczni policjanci dostali informacje, że kolejna partia wyłudzonego towaru jedzie do Warszawy z Żywca. Ustalili, że ma on być rozładowany i przechowywany w magazynach niedaleko podwarszawskiego Nadarzyna i przygotowali zasadzkę. - Zatrzymano czterech mężczyzn: Roberta D., Rafała D., Leszka J. i Arkadiusza P., którzy, według prowadzących sprawę policjantów uczestniczyli w procederze przestępczym" - powiedział Sokołowski. Jak dodał, w nocy z wtorku na środę "wpadł" szef grupy. M. był już wcześniej notowany za oszustwa, przestępstwa gospodarcze i fałszerstwa dokumentów. Policjanci ustalają teraz od jak dawna działała grupa i ile hurtowni oszukała.