Jak poinformował we wtorek rzecznik mazowieckiej policji Tadeusz Kaczmarek, pięć osób spośród zatrzymanych zostało już aresztowanych. - Zatrzymaliśmy sześciu mężczyzn i dwie kobiety, zarówno organizatorów jak i wykonawców procederu. Jedna z kobiet była właścicielką punktu skupu złomu, do którego trafiały skradzione linki - powiedział Kaczmarek. Dodał, że niszczenie przez gang trakcji elektrycznej stanowiło duże zagrożenie dla pociągów i jadących nimi ludzi. - Do takich kradzieży dochodziło najczęściej w nocy. Gdy w pociągu gasło światło mogło dojść do paniki wśród pasażerów, dodatkowo istniało realne ryzyko wykolejenia składu - wyjaśnił. Działalność szajki powodowała również utrudnienia w ruchu pociągów trwające nawet kilkadziesiąt godzin. Z ustaleń policji wynika, że grupa działała od ok. dwóch lat, na terenie niemal całego kraju. Do zatrzymania jej członków doszło na terenie województwa łódzkiego. W akcji brali udział policjanci z Ostrołęki oraz z Radomia, Płocka i Ciechanowa. - W nocy w powiecie łęczyckim funkcjonariusze zatrzymali forda mondeo, którym jechały dwie osoby. Znaleźli w nim ok. 850 kg pociętego drutu miedzianego, który pochodził z kradzieży w powiecie poddębickim. Prawie równocześnie w powiecie łowickim policjanci zatrzymali audi A-6, w którym dwaj mężczyźni przewozili złodziejskie akcesoria: nożyce do cięcia drutów zaopatrzone w zaizolowane bambusowe przedłużki, rękawice gumowe, specjalne ubrania i buty ochronne - powiedział Kaczmarek. Później zatrzymano pozostałych członków grupy. Wszyscy są mieszkańcami powiatu wyszkowskiego. Za sprowadzanie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym grozi im nawet do ośmiu lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.