Ciała dwojga dzieci oraz ich ranną babcię znaleziono w poniedziałek w lesie niedaleko ul. Chełmońskiego w Ząbkach nieopodal Warszawy. Dzieci zastrzeliła babcia Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 64-letnia babcia śmiertelnie postrzeliła dzieci, a później próbowała popełnić samobójstwo. Zmarła po przewiezieniu do szpitala. - Zakończyły się sekcje zwłok dzieci. Teraz prokuratura czeka na pełną opinię biegłego w tym zakresie. Wstępne wyniki sekcji zwłok babci będą znane w środę. Przesłuchano tylko dziadka Jak dotąd, udało się przesłuchać dziadka dzieci. Rodziców w dalszym ciągu nie, ponieważ nie zezwolił na to psycholog - powiedziała prok. Mazur. Specjalista twierdzi, że osoby te są w zbyt dużym szoku. Prokuratura wszczęła śledztwo z artykułu 148 kodeksu karnego, czyli w sprawie zabójstwa. Policjanci zabezpieczyli znaleziony na miejscu tragedii pistolet. Broń została przekazana do badań balistycznych. Należała do ojca dzieci, który miał na nią pozwolenie. - Pistolet jest legalny. Wyjaśniamy w jakich okolicznościach ta pani mogła wejść w jego posiadanie - powiedziała Mazur. Zabiła, bo nie mogła znieść cierpienia dzieci? Dzieci - 2,5-letnia dziewczynka i 9-letni chłopiec - były niepełnosprawne. Babcia, pod której opieką tego dnia znajdowały się dzieci, zostawiła pożegnalny list. - Prokuratura wie, że kobieta pozostawiła list pożegnalny, ale na razie nim nie dysponuje - powiedziała Mazur. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarł reporter radia RMF FM, kobieta napisała w nim, że nie mogła znieść cierpienia dzieci. Obydwoje były ciężko chore na porażenie mózgowe.