Jak powiedział TVN Warszawa Marcin Szyndler, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, po dokonaniu zbrodni mężczyzna sam zgłosił się na komendę policji przy ul. Żytniej. Nie wiadomo, co było przyczyną tragedii. Prawdopodobnie młode małżeństwo było w trakcie rozwodu - tak przynajmniej twierdzą sąsiedzi. Wszystko wskazuje na to, że świadkiem okrutnej zbrodni był trzyletni syn małżeństwa. Dziecko jest w szoku. Jak informuje TVN Warszawa, zostało przewiezione do szpitala przy ul. Działdowskiej w Warszawie. Jedyne słowa jakie wypowiedział to "Mamy nie ma". Na miejscu zdarzenia pracują funkcjonariusze policji, którzy przeszukują prawie 30-metrowe mieszkanie, gdzie rozegrał się dramat. Zbulwersowała cię ta sprawa? Podyskutuj o tym na forum Rodzinny dramat koło Lublina