Wątpliwości związane z przybyciem 61-letniego muzyka do stolicy pojawiły się na początku tego miesiąca, kiedy trafił do szpitala z powodu ostrego bólu żołądka. W zeszłym roku najsłynniejszy wokalista Bee Gees miał problemy z jelitami i przeszedł wówczas operację. W 2003 roku Maurice Gibb, brat bliźniak Robina, zmarł w wyniku schorzenia jelita. Magdalena Poskart z firmy Makroconcert, organizującej jedyny w Polsce występ Robina Gibba powiedziała w poniedziałek, że prowadzona w ostatnich dniach korespondencja z dwoma menedżerami - osobistym oraz odpowiedzialnym za tournee artysty - potwierdza za każdym razem jego przyjazd do Warszawy. "Wszystko jest w porządku. Robin nie może się już doczekać przyjazdu do Warszawy. Jest mile zaskoczony, że w Polsce ma tak wielu fanów, którzy wyrażają obawy o jego zdrowie. Wszystkim bardzo dziękuje za to zainteresowanie, a zrobi to osobiście 29 maja" - napisał Mick Garbutt. Robin Gibb był już w Polsce zimą 2003 roku na zaproszenie Telewizji Polskiej. W ramach promocji albumu "Magnet" zagrał trzy największe hity Bee Gees oraz trzy utwory solowe. W 1997 roku najpopularniejsza grupa soft rockowa na świecie, założona w 1958 roku przez trzech braci Gibb - Barry'ego, Robina i Maurice'a - trafiła m.in. do Salonu Sławy Rock and Roll. Obok The Beatles, Paula McCartneya, Elvisa Presleya i Michaela Jacksona zaliczono ją do grona pięciu największych artystów wszech czasów. Do 2003 roku, w którym zmarł Maurice Gibb, sprzedano ponad 220 milionów ich płyt. Robin Gibb stara się, by nie odeszły w zapomnienie takie utwory grupy, jak m.in. "Stayin' Alive", "Tragedy", "Alone", "How Deep Is Your Love", "Night Fever". Zadeklarował, że właśnie te najbardziej znane przeboje z historii zespołu wykona podczas warszawskiego koncertu.