Tłumaczył, że powodem były relacje rodzinne. Jeszcze dziś prokurator wystąpi do sądu o trzymiesięczny areszt dla podejrzanego. 63-letni artysta został zabity we własnym mieszkaniu na Mokotowie w Warszawie. Na jego ciele policja odkryła kilkadziesiąt ran ciętych. Tuż po zabójstwie na policję zgłosił się syn Jaksztasa. Przyznał, że to on zabił malarza. Był pod wpływem alkoholu. Nie wiadomo na razie, w jakich okolicznościach doszło do tragedii. Jak podał portal tvp.info, w mieszkaniu były wówczas trzy osoby: Ludwik Lech Jaksztas, jego żona i ich 34-letni syn. Żona zabitego jest w szoku. Mężczyzna został zabity na jej oczach.