-To chyba oznaka desperacji dyrekcji albo próba zaszantażowania strajkujących - uważa Jadwiga Pyt. Dodaje, że zwolnienia w trybie dyscyplinarnym dostały także koleżanki, które były w okresie ochronnym.- I to nieważne czy w wieku emerytalnym, przedemerytalnym, i tuż przed emeryturą: niektórym do niej został tylko miesiąc lub dwa miesiące - podkreśla. Pielęgniarki już złożyły w tej sprawie doniesienie do prokuratury, bo uważają, że doszło do złamania prawa pracy i przepisów o sporach zbiorowych. Jutro sprawą ma zająć się Rada Powiatu. - Pójdziemy na nią wszystkie, zostaną w szpitalu tylko te koleżanki, które będą musiały zająć się chorymi - dodała szefowa związku. Przypomnijmy, że przedwczoraj rano około stu pielęgniarek ze Szpitala w Wyszkowie na Mazowszu odeszło od łóżek pacjentów. W związku z nowym kontraktem placówki z NFZ domagają się podwyżek. Chcą też dostawać większe dodatki za nocne i świąteczne dyżury. Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów, ale były na miejscu. Zapowiadały, że w nagłych przypadkach będą reagować.. - Był czas, kiedy nasz szpital był w trudnej sytuacji. Wtedy rezygnowałyśmy z odsetek, które nam się należały. Robiłyśmy to, bo ratowałyśmy szpital. A teraz nie ma dla nas pieniędzy. Inny personel jest wynagradzany np. lekarze. Pani dyrektor dostała nagrodę 20 tysięcy złotych, a dla nas nie ma i nie ma żadnej woli porozumienia - powiedziała reporterowi RMF FM jedna z protestujących pielęgniarek. - Nie odczuwamy strajku. Opieka jest zapewniona. Jeżeli byśmy nie wiedzieli o proteście to na pewno nie odczulibyśmy go - mówili z kolei pacjenci ze szpitala w Wyszkowie.