Most Śląsko-Dąbrowski jest otwarty, ale w godzinach szczytu może nim jeździć tylko komunikacja miejska. Kierowców informuje o tym tuż przed przeprawą mała tabliczka. Niestety, wielu jej po prostu nie zauważa. W rezultacie mandat w wysokości 500 złotych za zbyt wolne czytanie zapłaciło w ciągu tygodnia kilkuset kierowców. Dodatkowo każdy z nich zarobił po 5 punktów karnych. - To jest wyraźna maszynka do zarabiania pieniędzy. Miasto jest biedne. Awarie, metro się wali, trzeba skądś te pieniądze wziąć - podkreśla w rozmowie z reporterem radia RMF FM jeden z kierowców. - Miasto nieuczciwie zarabia pieniądze na kierowcach. Znaki są tak ustawione, żeby do kasy wpłynęły pieniądze. Ludzie nie wiedzą, czy mogą, czy też nie mogą tędy jechać - mówią inni zmotoryzowani. Tych kierowców, którzy wjechali na most, o zakazie informują strażnicy miejscy. Niestety - wiedzę tę kierowcy otrzymują już po zjechaniu z mostu po jego drugiej stronie. A udzielenie informacji przez patrol to spory wydatek dla kieszeni nieświadomych zmotoryzowanych.